Oto siedzieliśmy sobie w Boże Narodzenie. Całą rodziną, jak Bóg przykazał. Ja i żona, obydowje mieliśmy urlop, tych pięknych kilka dni spędzonych wspólnie, dzieci razem z nami. Mieliśmy naprawdę udane, fajne i leniwe święta. Kiedyś inaczej bywało. Rodzina przyjeżdżała. Nie było tak znowu źle. Czekaliśmy na to przez większą część roku i zwykle bawiliśmy się dobrze. Fakt, że oni zwykle bawili się lepiej niż my. Dlaczego? Gość się gości a gospodarz pości. Trzeba znosić siaty z zakupami, toczyć beczki z alkoholem, gotować, sprzątać, zabawiać. Kto tego nie zna? Do tego wszystkiego praca, gdzie nie zawsze dali urlop, dzieci. Wszystko to razem sprawiało, że święta były raczej, jak się to mówi, w biegu. Skromna Wigilja W zeszłym roku nikt nie przyjechał, bo covid. W tym roku też się jakoś nie wybrali. Siedzieliśmy sami. Ja miałem tydzień urlopu, żona prawie tyle samo, dzieci na half termie i tak nigdzie nie wychodziły. Zrobiliśmy zakupy. Miały być nieduże, co przyrzekamy sobie solennie na k
Absurd to rzeczywistość. Absurd to codzienność. Absurd to życie. Nasze życie jest absurdalne. Nie dlatego, że nie ma sensu. Dlatego, że nie potrafimy tego sensu dostrzec. Gramy w gry wymyślone przez innych. Śnimy czyjeś sny, bo nie chcemy śnić własnego. Nie lubimy absurdu, ale nie walczymy z nim. Próbujemy go obłaskawić. A potem budzimy się, zdziwieni, że każdy dzień wygląda tak samo.