Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2022

Pozdrowienia z Serbii

Pisałem już o przeprowadze i o tym, że odszedłem z pracy. Ludzie pytają, coś ty taki tajemniczy, powiedz wreszcie. To powiem, bo i co dłużej ukrywać. Kiedyś opuściłem rodzinną Małopolskę, potem Zieloną Wyspę, teraz przyszło mi zostawić za plecami dobry, stary Albion. Po to, by wybrać się w kierunku zgoła niecodziennym. Serbia.  Ano tak. Mieszkam teraz na Belgradzie. W mieście, które zawsze aspirowało do miana serca Bałkan i miało ambicje być kulturalnym i ekonomicznym centrum południowo-wschodniej Europy. Czy słusznie? Do tego jeszcze dojdziemy. Póki co powiem, że jestem tutaj dopiero chwilkę, niby za mało widziałem żeby wyrokować, ale to oczywiście przed wyrażaniem opinii mnie nie powstrzyma. Mieszkam w Dedinje, czyli całkiem niezłej dzielnicy, w towarzystwie ambasad (ta akurat część nazywa się Diplomatska Kolonija), w której zawsze mieszkali Jugosłowiańscy prominenci i co bardziej znani zbrodniarze wojenni. Niedaleko mam stadion Crvenej Zvezdy, dookoła sporo parków, a z okna widzę bu

Korporacja

Pora się przyznać. Odszedłem z pracy. Po trzynastu latach pracy dla korporacji zamknąłem za sobą drzwi do tego świata. Mam nadzieję, że ostatecznie. Kim byłem Nikim ważnym. Pracowałem w wielkim sklepie i byłem tam managerem działu, który robił prawie osiem milionów funtów obrotu rocznie. Byłem kółkiem w maszynie, odpowiedzialnym za ogromną ilość spraw, mającym masę obowiązków, syfu i stresu, Malutkim trybikiem, które łatwo jest wymienić, gdy za dużo pyskuje.     Pod sam koniec już mi zupełnie nie zależało. Podczas rozmowy oceniającej powiedziałem swojemu szefowi, że nie mam już motywacji, że mi nie zależy. I że gdybym był swoim szefem, to bym sam siebie zwolnił. Naprawdę mi wisiało. Łaziłem tam jeszcze tylko dlatego, że mi zależało na moich ludziach. Wiedziałem, że oni pracują tylko dla mnie i że jak pójdę, to nikt o nich nie zadba. Zresztą, zawsze byłem bardziej dla ludzi, niż dla biznesu. Nie interesował mnie system, choć cały czas musiałem robić dobrą minę i uśmiechać się, kiedy teg

Tajemnice bidetu

Bidet. Jedno z najbardziej tajemniczych urządzeń na świecie. Bardziej tajemnicze niż urządzenie do wyrywania włosów z nosa czy Thermomix. Coraz częściej pojawia się w naszych łazienkach. Ludzie go instalują, ale mało kto go używa. Nie zawsze był obecny w polskich domach. Kulturowo, jest to rzecz zupełnie nam obca. Polacy przez wieki pucowali w sposób tradycyjny, bo niby gdzie miałbyś zainstalować takie cudo? Na wsi, na ścianie obok wychodka? Bez bieżącej wody? Czy w mieście, w małej łazience typowego, polskiego M? Wydaje mi się, że bidet przywędrował do nas ze wschodu. Po epoce błędów i wypaczeń Polska otworzyła się na świat. Polacy zaczęli jeździć na wczasy za granicę (albo do Bułgarii) i po prostu go tam podpatrzyli. Bidety były w hotelowych łazienkach w Egipcie, Tunezji i Turcji. Nie przybyły do nas z zachodu. W naszej ukochanej Ameryce nie są popularne. W angielskiej łazience bidet by się po prostu nie zmieścił, a Niemcy, zamiast finezji, dbają raczej o niezawodną prostotę. Francuz