Przejdź do głównej zawartości

Tajemnice bidetu

Bidet. Jedno z najbardziej tajemniczych urządzeń na świecie. Bardziej tajemnicze niż urządzenie do wyrywania włosów z nosa czy Thermomix. Coraz częściej pojawia się w naszych łazienkach. Ludzie go instalują, ale mało kto go używa.

Nie zawsze był obecny w polskich domach. Kulturowo, jest to rzecz zupełnie nam obca. Polacy przez wieki pucowali w sposób tradycyjny, bo niby gdzie miałbyś zainstalować takie cudo? Na wsi, na ścianie obok wychodka? Bez bieżącej wody? Czy w mieście, w małej łazience typowego, polskiego M?

Wydaje mi się, że bidet przywędrował do nas ze wschodu. Po epoce błędów i wypaczeń Polska otworzyła się na świat. Polacy zaczęli jeździć na wczasy za granicę (albo do Bułgarii) i po prostu go tam podpatrzyli. Bidety były w hotelowych łazienkach w Egipcie, Tunezji i Turcji. Nie przybyły do nas z zachodu. W naszej ukochanej Ameryce nie są popularne. W angielskiej łazience bidet by się po prostu nie zmieścił, a Niemcy, zamiast finezji, dbają raczej o niezawodną prostotę. Francuzów celowo nie wspominam, bo w tym kontekście nawet nie wypada. 

Dawno temu, na wschodzie 

Kiedyś, dawno temu, kolega mi opowiadał, że na wschodzie jest zwyczaj podmywania się. Jak to na wschodzie, każdy zwyczaj jest tam podyktowany względami praktycznymi, a nie tym, że tacy oni wspaniali i kulturalni. Dokładnie tak samo jest z osławionym halal. Tak czy inaczej, oni tam mniej pucują, a więcej podmywają. Najprawdopodobniej chodzi tu o dwie rzeczy. Problemy z wynalezieniem papieru, który mógłby do tego celu służyć i brak roślinności, która mogłaby stanowić substytut. Niestety, w gorącym klimacie trzeba bardziej dbać o higienę miejsc ukrytych, bo to wszystko bardziej tam się poci i zapieka. Każdy wie, o czym mówię. Nawet w naszym klimacie wystarczy kilka dni się nie myć i dupka piecze.
O koledze miało być. Opowiadał, że jego brat, jak był w wojsku, stacjonował w jednej ze wschodnich republik ZSRR (kolega był Litwinem urodzonym w komunistycznej Litwie). Każdy, jak szedł do sracza, niósł ze sobą butelkę z wodą. Żeby się podmyć. Cała opowieść była w zasadzie o tym, jak koledzy zrobili jednemu gościowi dowcip i mu do jego osobistej butelki z wodą do podmywania nasikali, ale przekonuje mnie ona do tego, że wynalazek przybył jednak ze wschodu.

Szpan 

Wydaje mi się, że bidet w polskim domu to symbol swoiście pojmowanego luksusu. Przynajmniej dla niektórych i tylko w domach, tych nowo budowanych i świeżo remontowanych. Bidetów nie ma w blokach z płyty, ale rosną tam, gdzie na cztery sypialnie i wielki taras przypadają trzy łazienki.
Ładny, podwieszany, lśniący.
“Wiesz, jak byłam na wakacjach w Hurghadzie, to mieliśmy tam bidet”.
“Patrz Bogdan, jakie snoby! Słoma z butów wyłazi, a w łazience bidet sobie zrobili. Ciekawe, co sobie w nim myją, pewnie włosy”.

Co jeszcze można robić z bidetem

Ano, zobaczcie sobie tutaj:
Warto obejrzeć. Polecam całość, ale w tym kontekście scenę, która zaczyna się mniej więcej 14:40

Jak właściwie używać bidetu 

Dla mnie w bidecie najciekawsze jest to, że każdy niby wie, do czego służy, ale nikt nie jest do końca pewny, jak z niego korzystać. No bo tak. Czy podchodzisz do niego frontalnie? Musiałbyś wtedy stanąć twarzą blisko ściany i mocno obniżyć środek ciężkości, a penis męski dyndałby niebezpiecznie blisko kurków. Penis żeński by nie dyndał, ale podmywanie nie byłoby najwygodniejsze. Podejdź więc tyłem. Trzeba się odpowiednio wygiąć, wypinając odwłok i mocno obciążając nogi. Odkręć kurek, który jest za twoimi plecami i pucuj.
Obie metody są mocno uciążliwe i niewygodne dla tych, którzy mają słabsze mięśnie ud. Wiem, bo sprawdzałem. Zawsze miałem w sobie żyłkę eksperymentatora. Tak samo jak wtedy, kiedy postanowiłem sprawdzić, jak chłonny jest pampers. No co, czyżby nikt tego nie robił? Nie ciekawiła was reklama, która mówi, że będzie sucho przez dwanaście godzin? Ja, gdy tylko zostałem ojcem, natychmiast musiałem to sprawdzić. Kupiłem kilka piw i zacząłem testowanie. Szczerze, pampers nie wytrzymuje za wiele. Jest obliczony na drobne, dziecięce siczki. Nie jest w stanie wytrzymać kumulacji trzech Żubrów.
Wracamy do bidetu. Jest teoria, która mówi, że na bidecie się siada, choć nie ma on deski. No właśnie. Nie ma deski. Jak jest to nieprzyjemne wie każdy, kto w nocy przypadkowo usiadł na muszli z podniesioną deską.
Tak czy inaczej, wymywszy co trzeba, zakręcasz wodę i… no właśnie. Kto mi powie, co wtedy?
Sięgasz po papier toaletowy, wiszący w pobliżu?
Sięgasz po najbliższy ręcznik?
Wstajesz i ociekasz, czekając aż ci wyschnie?
A może zakładasz naszki i w imię higieny godzisz się z chwilowym dyskomfortem w postaci lekko wilgotnego siedzenia?
Nikt tego nie wie. Ludzie mający w domu bidet nie stawiają koło niego rolki z kuchennym ręcznikiem. Nie wieszają też koło niego małego ręczniczka. A jeśli domowników jest pięcioro, to co? Powinno tam wisieć pięć ręczniczków? Czy tak jak przy umywalce, jeden wspólny?

Czysto hipotetycznie 

Najbardziej frapujące w kwestii bidetu, dla mnie osobiście, jest to, co ludzie mogliby wyprawiać, hipotetycznie, po tym, jak z niego skorzystają.
Czy domownicy korzystają? A jeśli tak, to czym osuszają?
A goście?
Czy jesteś pewny, że gdy znikają na chwilę od stołu, nie przynoszą sobie chwilowej ulgi, pieszcząc się chłodnym strumieniem?
Co potem robią? Czym wycierają? Jak wycierają?
Czy my zresztą w ogóle wiemy, co robią u nas w domu ludzie, których gościmy?

Gość w dom, Bóg w dom 

Inni mówią, gość w dom, cukier do szafy. 
Coś w tym jest. Ja przynajmniej pochowałbym szczoteczki do zębów. A jeśli masz bidet, to lepiej pochowaj także ręczniki.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponure perspektywy

Dawno nie pisałem. Przepraszam, ale jakoś sporo rzeczy się zebrało. Mam nawet nowy tekst (o kocie), ale na chwilę go zawieszam, żeby zapromować coś innego, bo czasami warto. Zapraszam na dość świeży materiał z Katarzyną Szewczyk. Katarzyna Szewczyk jest znana z YouTube, oficjalnie jest absolwentką ekonomii i doradcą inwestycyjnym. Nieoficjalnie to osoba obserwująca świat, która nie boi się mówić o trudnych sprawach i wcale nie robi tego po to, żeby kogoś przestraszyć. Raczej po to, żeby otworzyć ludziom oczy. Oczywiście wielu jest (i będzie) takich, którzy uważają ją za szurniętą. I ona doskonale o tym wie. Trudno jest głosić tego typu rzeczy (różne teorie teoretycznie spiskowe) bez narażania się na przyklejenie łatki foliarza i kretyna. Problem jest niestety taki, że ludzie sami nie bardzo już chcą myśleć. Szkoda im na to czasu, podczas gdy nie szkoda im go na smarowanie paluchem po ekranie telefonu. Teorie spiskowe Jeśli o mnie chodzi, to mam do teorii spiskowych podejście delikatne.

Euro 2024: Kto wygra?

Zaczęło się Euro 2024! Wielki festiwal europejskiej piłki. Emocje, piwo i wyraźnie mniejszy ruch na ulicach. Będzie się działo. A raczej już się dzieje, bo w meczu otwarcia Niemcy rozgromili Szkotów. Sprawdzimy więc, kto jest faworytem do wygrania turnieju, co mówią eksperci i sztuczna inteligencja, a także poznajmy szanse reprezentacji Polski. Będzie też trochę o niespodziewanych faworytach i czarnych koniach turnieju, a na koniec o tym, co tak naprawdę oznacza zwycięstwo w Europie anno 2024. Zapraszam. Rozpoczęła się 17 edycja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Niektórzy mówią, że to najbardziej prestiżowy turniej piłkarski na Starym Kontynencie. Inni utrzymują, że to właściwie takie mistrzostwa świata, tylko bez Argentyny i Brazylii i gdyby te dwa kraje do Europy wcielić, to World Cup w ogóle nie byłby potrzebny i w dodatku oglądałoby się ciekawiej. Osobiście tak daleko bym nie szedł, każdy ma prawo wystąpić i przecież fajnie się czasem ogląda, jak egzotyczny słabeusz dostaje od kogo

Przenośne krematoria a stan umysłu

Jakiś czas temu rozmawiałem z kolegą w Anglii. Tak ogólnie mówiliśmy, także o tym, że w czasie II wojny światowej tylko Polacy i Anglicy od początku do końca walczyli z Niemcami, a cała reszta Europy od razu wymiękła. Znajomy uważał, że Polska powinna była być stroną na konferencjach Wielkiej Trójki. Za zasługi. Cóż, pewnie by nas wtedy nie wsadzili na minę i nie sprzedali. Z drugie strony, Stalin i tak by nam nie odpuścił. Nasze narodowe fobie  Rozmowa zeszła na narodowe fobie. Rodowity Anglik wiedział sporo, o dziwo. Nie tylko o tym, co dla Anglii zrobił Dywizjon 303, o którym już się teraz w angielskich szkołach nie uczy, ale też o naszej narodowej niechęci do Niemców i Rosjan. Dlaczego ich tak nie lubicie? Bo walczymy z nimi już od tysiąca lat, wyjaśniłem. Zawsze między jednymi i drugimi, zawsze napadani, Polska od samego początku hartowała się w ogniu ustawicznych wojen. Niemcy zawsze krzywo patrzyli na Słowian, a Ruscy, jak to oni, zawsze za dużo chcieli i krzywo patrzyli na wszy

Głupota nie boli

Dziś część druga czepiania się znanego internetowego portalu, czyli Interii. Będzie się działo. Czytasz albo nie czytasz. Wybór należy do ciebie. Kto jest mądry? Kto jest głupcem? Kto bierze pieniądze za to, żeby z innych zrobić głupców? A kto je dostaje mimo tego, że sam jest głupi? Są zdjęcia, żeby unaocznić i żeby potem nie było, że coś znowu zmyślam. Wszystko jak zwykle podlane tendencyjnym i niewybrednym komentarzem. Czasami człowiek po prostu musi. Zaczynamy. Mięsne ataki.  Tu piękny artykuł o… no właśnie. O niczym. Jego piękno nie polega jednak na miałkości, tylko na samo zaprzeczeniu. Tytuł mówi, że taktyka Rosjan jednak się sprawdza. W dodatku analitycy nie mają co do tego wątpliwości. Później idzie fragment o tym, że przeprowadzane ataki nie przynoszą oczekiwanych przez dowódców rezultatów. A potem jest o tym, że masowość ataków powoduje uzyskiwanie kolejnych taktycznych sukcesów. I bądź tu mądry. Czas na zmiany Zaczyna się grubym tytułem. Ostatnie święta, czas na zakaz – no

I przeszedł rok, moja panno

Koniec grudnia, moja panno, czas to rozliczeń i przemyśleń, czas odpoczynku po świętach, gdy niektórzy dojadają powigilijne potrawy i przysięgają, że długo już nie spojrzą na kiszoną kapustę, bo jak zwykle za dużo jedzenia nagotowali, wiadomo, że oczy by jadły i przed Bożym Narodzeniem nikt się za bardzo nie szczypie, inni zaś szybko zaczynają łykać Ranigast i liczyć kalorie, ale przecież nie ma to i tak wielkiego znaczenia, bo Sylwester za pasem i można sobie swobodnie odpuścić na kilka więcej dni, zanim nieuchronnie nadejdzie moment, w którym ci, którzy zmęczą się bardziej niż inni, skwapliwie złożą noworoczne przyrzeczenia; ja nie dojadam w tym roku za dużo, bo nie ugotowaliśmy zbyt wiele, zresztą szybko przerobiłem postną kapustę na bigos i zamroziłem nadwyżkę, bo odwykłem trochę od takiego jedzenia, a bigosik wyszedł piękny, bo mieliśmy w tym roku gości na święta i, jako że przyjechali samochodem, to nawieźli masę różności, w tym polskie wędliny, kiełbasę dobrą, a potem już tylko