Przejdź do głównej zawartości

Już nic więcej nie powiem o wojnie na Ukrainie

Nie będę już więcej mówił o wojnie na Ukrainie. Nie powiem ani słowa. Dziś ciężko otwierać usta. Teraz każdy jest autorytetem. Może komentować, krytykować. I może zarzucić ci kłamstwo.

Kłamstwo ma krótkie nogi. Bardzo krótkie. Tylko czasami szybko nimi przebiera. Dlatego właśnie nic już nie powiem o wojnie wna Ukrainie. Nie ma po co. Po pierwsze widać, że zaczyna się ona już nieco przejadać. Media są zmęczone. Ofensywa się rozpoczęła, sukcesy były i jakoś ucichło. Poza tym od momentu rozpoczęcia ofensywy Rosjanie jakoś dziwnie przestali walić z armat w samych siebie siedzących w elektrowni atomowej. To, co się przejadło, musi jednak zostać zastąpione czymś innym. I już niedługo zostanie.
Po drugie ci, którzy mówią nie to, co się mówić powinno, tracą swoje konta w mediach albo ich strony ulegają przypadkowym awariom. W niektórych krajach wylatują oknami, ale to już sport ekstremalny. Zazwyczaj po prostu nazywa się ich kłamcami, a kto kłamcy uwierzy? Więc i mówić nie ma po co.

Kłamstwa stron walczących

Nic już nie powiem, bo mnie nazwą, zaszufladkują i zwyzywają.
Nie powiem, że obie walczące strony (te oficjalnie walczące) kłamią jak psy, bo po co miałbym się komuś narażać? Rosjanie kłamią, bo kłamstwo jest wbudowane w ich styl życia, styl rządzenia i światopogląd. Nie potrafią inaczej. Orwell byłby z nich bardzo dumny. Dwójmyślenie jest w Rosji sztuką samą w sobie, a propaganda stała się religią. Już tyle razy widziałem jak Ławrow, Pieskow czy Zacharowa mijają się z prawdą, że to samo w sobie jest bardziej śmieszne, niż smutne. Albo nadworny krętacz Sołowiow, ale przecież tego nie powiem. Bo po co? Ci ludzie mówią jedno, a ty widzisz co innego i jakoś się ten cyrk kręci. Wszyscy wiemy, że z ruską głupotą i tresurą nie wygrasz. Rosja to bardzo dziwny twór. Sowieci, od samego początku rewolucji, bezustannie pokazują wszystkim, że nie można im ufać. I nie można, po prostu się nie da. Zawsze zdradzą, kogo tylko mogą, nie mają ani zasad, ani honoru i na niczym i nikim im nie zależy. Ja o tym nie powiem. Tak samo, jak o tym, jak w ich wydaniu wyglądała II wojna światowa, wyzwalanie Europy i walka o jej podział. Po co miałbym o tym mówić, skoro mnie wtedy niektórzy nazwą kłamcą? A przecież nie tylko Ruscy tacy są. Ode mnie nikt nie usłyszy tego, że ci drudzy, ci zza oceanu, też kłamią cały czas. Dlaczego mam mówić o rodzinie ichniego prezydenta, o tym, co zrobili z Wenezuelą, o tym, jak sami zawsze wyzwalają, wcześniej znajdując wiarygodne powody do interwencji? Nie daj Boże mówić o tym, jak płacą islamskim terrorystom, żeby przyjeżdżali walczyć wna Ukrainie. Ja o tym ani pary nie puszczę, bo zawsze ktoś powie, że nakłamałem. Propaganda to straszna rzecz. Czytasz codziennie informacje na jednym portalu i po jakimś czasie zaczynasz tak właśnie postrzegać świat. Białe jest białe. Dla tych innych czarne jest czarne i przecież wiesz, że oni kłamią. Tak samo jak oni wiedzą, że ty kłamiesz. Przeważnie nie przychodzi ci do głowy, że nic nie jest tylko czarne, albo tylko białe.

Nasi bracia

Ani słowa nie powiem, że nasi bracia Ukraińcy są niewiele lepsi od Rosjan. Nie powiem, bo przecież bym skłamał. Przecież każdy wierzył, że Rosjanie, którzy zajęli elektrownie w Enerhodarze na początku marca, strzelali sami do siebie. I nie powiem słowa o tym, że Ukraińcy przypuścili dwa ataki na elektrownię w dzień, w którym przybyła tam komisja MEA, bo przecież bym skłamał. A nie ładnie jest kłamać. Dlatego nie zastanowiło mnie też nigdy, że Ukraińcy odbili Buczę 31 marca. A pierwsze doniesienia o leżących na ulicach ciałach pojawiły się w mediach 2 kwietnia. Ani słowa nie powiem o tym, że w trakcie najbardziej medialnej wojny we wszechświecie, no właśnie, co? Nie widzieli tych ciał przez trzy dni, czy jak? Słowa nie powiem, bo nie wypada. Zresztą, przecież Oliver Stone w filmie “Ukraine on Fire” też pewnie kłamał, bo kto by uwierzył w to wszystko, co Ukraińcy robili przez ostatnie 8 lat w Doniecku, albo w to, co zrobili w 2014 roku w Odessie? Kto by uwierzył w te wszystkie bajki o Banderze, faszyzmie i nienawiści? Stone kłamał, wiadomo, dlatego słowa o tym nie powiem. Nie trzeba o tym mówić. Nie trzeba też mówić o tym, co Polacy myślą o Ukraińcach, za co ich kochają i szanują. Tak samo jak o tym, dlaczego oni tak bardzo kochają nas. Dlaczego ciągle pokazują się z czerwono-czarnymi flagami i śpiewają “Baćko nasz Bandera”. A może nigdy tego nie śpiewali? Przecież możliwe, że to wszystko kłamstwo.

Sprawy europejskie

Nic nie powiem o tym, że w Europie ludzie się burzą, Że dość mają podwyżek i strachu. W Niemczech odbyła się bardzo ciekawa demonstracja, podczas której noszono rosyjskie flagi. Transparenty krzyczały, że oto chcemy, żeby Rosjanie byli naszymi przyjaciółmi. Chcemy rosyjskiej ropy i gazu. Nie powiem o tym, bo powiedzą, że kłamię. Pewnie i tak wszyscy byli tam ustawieni. Tak samo, jak ustawiony był sabotaż na Nord Stream i wszyscy wiedzą, że zrobili to Rosjanie, bo przecież każdy by rozwalił własną rurę, którą tłoczy gaz do połowy Europy i zarabia na tym. Bo Europa ciągle kupuje od Rosji. Tak samo, jak Polska. Orlen ciągle ciągnie ropę z Rosji i nie powiem o tym ani słowa, bo bym skłamał. Nie wolno handlować z Rosją. Tak uczy pan prezydent naszego bratniego narodu. Powiedział, że każdy, kto handluje z Rosją, ma na rękach krew Ukraińców. Przypadkiem zapomniał się pochwalić, że za 4 miliony euro kupił willę we Włoszech, nad samym morzem. I wynajął ją Rosjanom. A ja ani słowa nie powiem o tym, jak się tłumaczył, że to nie są Rosjanie z Rosji tylko tacy, co przyjechali z UK. Więc pewnie inny gatunek Rosjan. Albo to wystąpienie dla Australijczyków, w którym pan prezydent naszych sąsiadów mówi, że powinniśmy wszyscy naciskać na USA, żeby dokonało prewencyjnego ataku nuklearnego na Rosję. Namawia do III wojny światowej, do zagłady nuklearnej, ale ja przecież nawet nie nazwę go kretynem, bo jako człowiek inteligentny obraziłbym innych kretynów. I pewnie bym skłamał, bo gdy prasa napisała o tym wywiadzie, kolega Mychajło Podolak powiedział, że “takie słowa nigdy nie padły”. A ja widziałem wywiad osobiście i słyszałem, że padły. Czyli kto kłamie? No przecież, że ja. Bo to przecież ja dostarczyłem ten najnowszy sprzęt, dzięki któremu pan prezydent, nagrywający na tle zielonej szmaty wygląda, jakby nadawał z ulic ostrzeliwanego rakietami Kijowa.

Każdy chce zarabiać

Ukraina zrobiła wszystko, co tylko możliwe, żeby wywołać tę wojnę. I dobrze, bo w końcu sporo jej za to zapłacono. Ja ani słowa o tym nie powiem. Ani o tym, jak w Polsce robi się wszystko, żeby popchnąć nas do wojny i skłócić ze wszystkimi sąsiadami. Po co mam szczuć na polski rząd i premiera, skoro to najprawdopodobniej i tak wszystko kłamstwo? Po co mam mówić, że oddaliśmy nasze uzbrojenie za darmo, podczas gdy inni wzięli za swoje dostawy tłuste weksle? A teraz mamy zakupić używane czołgi, których już się nie produkuje i które nie nadają się na nasze drogi, pola i mosty? Że nasze patriotyczne ławki spłynęły z deszczem, a słynna inwestycja przekopania Mierzei będzie się zwracać przez 1000 lat? Że węgiel jest u nas po cztery tysiące, w Czechach po tysiąc, a wna Ukrainie po “szeset”? Albo, że paliwowe korporacje w USA w ciągu tego roku zarobiły 10 razy więcej niż w roku poprzednim? Ja już nawet nic nie powiem o tym, że w Ameryce gaz jest siedem razy tańszy niż w Europie. Ani o tym, że jak już nas całkowicie odetną od tanich surowców z Rosji, to dalej będą nam sprzedawać te same rosyjskie surowce, tylko płynące do nas naokoło świata, więc o wiele droższe, bo ktoś właśnie na tym chce zarabiać. Zresztą, sytuacja się powoli zmienia. Bracie Amerykanie kilkakrotnie już wystawili Ukraińców na strzał. Teraz najstarszy prezydent świata chce zatwierdzić nowy pakiet pomocy finansowe, mniej więcej w wysokości rocznego budżetu Polski. I spieszy się z tym bardzo, bo za pasem wybory. A coraz więcej w amerykańskim Kongresie głosów, że może wystarczy już tej bezsensownej pomocy. Nie powiem o tym. Ani o wielu innych sprawach, bo zaraz ktoś powie, że kłamię. I będzie miał rację.

Ładnie nas wszystkich wrobili

Ameryka zarobiła. Po co o tym nawet wspominać? Po tej wojnie wna Ukrainie nie będzie już nic ukraińskiego. Tyle pieniędzy nie wydaje się na darmo. Podobno samych pocisków do haubic poszło tam około miliona sztuk. Każdy warty z tysiąc dolarów. Dodatkowo skłócili połowę świata, zdestabilizowali Europę i odcięli ją od Rosji. Cieszą się. A przy okazji wygląda to tak, jakby już się dawno z Putinem dogadali. Raczej mało im zależy na niestabilnym i zdemolowanym Donbasie. Zadowolą się tym, co leży na lewo od Dniepru.

Rosja zarobiła. Wyczyścili sobie magazyny ze starego, post sowieckiego śmiecia. Zajęli tereny, które chcieli zająć, rubel dobrze stoi, ceny ropy i gazu wysokie. Ukraińcy pisali ostatnio, że w jednej tylko małej operacji zniszczyli sprzęt rosyjski o wartości 18 milionów dolarów. Nie mówią przy tym, że aby tego dokonać zużyli sprzęt i środki warte 28 milionów. Od początku wojny Rosja zarobiła na paliwach dwa razy więcej, niż na wojnę wydała. To jak myślicie, Putin się smuci, czy śmieje?

Europa straciła i sporo jeszcze straci. Polskę radośnie wypchnięto na szpicę ruchu antyrosyjskiego, czego Rosja nie zapomni nam przez następne pięćdziesiąt lat. Zwłaszcza, że w nic niewartej uchwale właśnie uznaliśmy rosyjski rząd za reżim terrorystyczny. Niby nic, ale czy to wypada dalej kupować od nich ropę? I co mamy z tego wszystkiego? Wypchali nam kraj po brzegi uchodźcami, którzy mają u nas status świętych krów. Jednocześnie sponsorujemy i wojnę, i tych, co przed nią do nas zwiali. Za to w internecie można kupić jęczmień opałowy. Palimy w piecu zbożami, bo nie ma opału. Wyjechał za granicę, tak samo jak codziennie wyjeżdżają polskie lasy. Cóż, niedługo politycy spróbują u nas przeforsować tą słynną “Ustawę o ochronie ludności cywilnej w razie klęski żywiołowej”. Zapewne stanie się to w nocy. Wtedy stracimy jeszcze więcej.

A Ukraina? Zwyczajnie się boją. Bo wojna traci impet, a to dla nich nie za dobrze. Podają, że wredni Rosjanie stracili od początku inwazji 70 tysięcy żołnierzy. Nie wspominają przy tym, że sami stracili ponad trzysta tysięcy. Do tego stracili znaczną część “swojego” terytorium. Walcząc z wyśmiewaną wszędzie drugą armią świata, kolosem na glinianych nogach. Sponsorowani przez połowę świata i dysponując najnowszą bronią i specjalistyczną pomocą. I mając pewnie z osiemset tysięcy ludzi pod bronią, podczas gdy Rosja przed mobilizacją nigdy nie wystawiła więcej niż sto pięćdziesiąt tysięcy zawodników. W dodatku trzecioligowych. Taki to był mecz. A teraz pękają i szybko próbują obmyślić, co by tu jeszcze. Bo jak w Ameryce do władzy dojdą Republikanie, to źródełko wyschnie. A wtedy Ukraina rozsypie się jak domek z kart. Dość szybko zmuszą ich do zawarcie pokoju. I będzie po wojnie. Zresztą, już czas. Widać, że szykują nam nową porcję emocji. Teraz na tapecie Tajwan, relacje USA-Chiny i oczywiście nieśmiertelny Kim. Europa się tli, więc trzeba poczekać, aż się sama bardziej rozpali i w międzyczasie przenieść środek ciężkości na Pacyfik. Tak zupełnie przy okazji pewna niemiecka gazeta donosi, że słynny wirus na 99.9% pochodzi z laboratorium. No patrzcie, jakie to dziwne. Przecież nie tak dawno wyszło na jaw, że laboratorium, gdzie to się niby wszystko zaczęło należało do Amerykanów, nie do Chińczyków. Wszak zawsze dobrze jest się czegoś bać. Ja o tym wszystkim oczywiście nie powiem ani słowa. Skłamałbym.

Piramida kłamstwa

Świat to gigantyczna piramida manipulacji i kłamstwa. Każdy manipuluje i każdy kłamie.

Moja mama, jak była mała, widziała UFO. Tak twierdzi. Powiedzcie sami: mówi prawdę, czy kłamie? Przecież może mówić prawdę, choć ktoś może myśleć, że kłamie. 
A ja?

Gdy byłem w wieku mojego syna (11 lat), miałem brązowy beret. Mama mi go dała i kazała w nim chodzić, bo to jesień i zimno. Szczerze go nienawidziłem, bo wyglądał jak gigantyczna włóczkowa kupa. Zawsze patrzyła na mnie z okna, gdy szedłem do szkoły, bo chciała mieć pewność, że mam beret na głowie. Zdejmowałem go, gdy tylko skręcałem za róg mojego bloku. W końcu wyrzuciłem go do kosza. W domu powiedziałem, pamiętam jak dziś, że zerwał mi go z głowy starszy chłopak i uciekł. Skłamałem wtedy. I kłamię teraz. Kilka dni temu moja córka zapytała mnie, czy może do nas do domu przyjść na jej urodziny tęczowy jednorożec. Powiedziałem, że tak, że oczywiście może przyjść. A Królewna Śnieżka i księżniczka Elsa? Też mogą przyjść, w końcu mam ich numery w telefonie. Zadzwonię, jak przyjdzie czas. Tak to u mnie wygląda.

To powiedzcie mi teraz: skoro wszyscy kłamią, to kto, do kurwy nędzy, mówi tutaj prawdę?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wypoczyn

Wróciliśmy z wakacji. Jak wspominałem wcześniej, w tym roku gościł nas Sopot, czyli niekwestionowana perła Bałtyku. Fajne były wakacje. Trzy tygodnie zleciały bardzo szybko. Nawet nie trzy, bo przecież droga sporo zajmuje. Obliczyłem, że w obie strony siedziałem za kółkiem w sumie 48 godzin. Dużo, ale mimo wszystko było warto. Podróż samochodem z Belgradu do Sopotu, nawet z jednym noclegiem po drodze, to wyczyn. W dodatku z jakichś dziwnych powodów zajmuje o wiele dłużej, niż pokazuje Google Maps. W ogóle, według mnie, wakacje, jeśli jedzie się na nie z małymi dziećmi, to dla rodziców trochę koszmar. Zorganizuj wszystko, spakuj, upchaj w samochodzie, a potem jedź dwanaście godzin, gdy z tylnego siedzenia słyszysz tylko wrzaski, kłótnie i narzekanie, że tyle to trwa, bo małe nie patrzą na to, że jadą jako pasażerowie i tylko czekają, aż zatrzymasz się po drodze w McDonaldzie. Dalej jest tak samo. Wypakuj, ułóż w szafach i biegaj, dbaj, organizuj i płać za każdą fanaberię, zmieniaj im ga...

Odzależnienie

Pamiętam, te czasy, gdy zakładałem sobie pierwsze konto mailowe. Dawno temu to było, gdy internet był już poniekąd powszechny, ale ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli, jak i po co z niego korzystać. Tak samo było z pocztą elektroniczną. Wszyscy zakładali konta, ale nikt do nikogo maili nie pisał. Świat dopiero zaczynał się zmieniać. Ludzie mieli telefony Nokia, cierpliwie stukali do siebie esemesy i grali w węża. Od samego początku byłem „człowiekiem Interii”. Oprócz tego były jeszcze dwa główne portale: WP i Onet. Teraz jest ich cała masa, wszystko i wszyscy mają swoje strony, ale jeśli chodzi o internetowe miejsca typu „1001 drobiazgów”, ciągle, już od tylu lat, najbardziej liczą się te same trzy. Lubiłem Interię. Tam miałem konto, tam czytałem wiadomości „z kraju i ze świata”. Zawsze wydawała mi się lepsza od innych, choć to kwestia gustu, sensowniej ułożona i bardziej przejrzysta, z lepszą, czytelniejszą strukturą. Nawet teraz tak jest. Wszystko ma tam swoje miejsce, podczas gdy ...

Podróż w czasoprzestrzeni

Kilkakrotnie już, pisząc o Serbii, wspominałem, że jest to kraj pełen swoistych dziwactw. Niby nic, bo każdy kraj i każdy naród ma swoją specyfikę, która często jest mniej lub bardziej dziwaczna dla innych. Jest rzeczą całkowicie naturalną, że patrzymy na innych przez pryzmat stereotypów, uprzedzeń i własnego, lepszego od innych (bo podszytego narodowym poczuciem wyższości) światopoglądu. Te rzeczy z czasem tonują się i pozwalają spojrzeć na świat bardziej obiektywnie, na co wpływ ma wiele czynników, między innymi podróże, które podobno kształcą, choć przecież wiadomo, że kształcą tylko inteligentnych, bo głupim i tak nic i nigdy nie pomoże. Serbia ma swoje dziwactwa Niektóre mniej, niektóre bardziej odjechane. Serbowie, co ciekawe, patrzą na swój kraj dość bezkrytycznie. Oczywiście widzą biedę, korupcję, sprzedajnych polityków, są świadomi wszędobylskiego nepotyzmu i pewnej kastowości. Jednocześnie są dumni ze swojego kraju i z tego, kim są. Tam, gdzie inni widzą szarą biedę, śmieci i...

Stado szaleńców

Napiszę dziś coś o wariatach. O niebezpieczeństwach. O głupcach. Napiszę też o zwierzętach, bo to wszystko się jakoś dziwnie łączy. Czemu niby nie porozmawiać o szaleństwie? Czemu nie zastanowić się, jak go wyeliminować? Wiecie, jak obecnie wygląda Polska? Mamy 460 posłów i 100 senatorów. To władza tak zwana ustawodawcza. Do tego dochodzi rząd i prezydent, czyli władza wykonawcza. W obecnym rządzie mamy ponad 100 ministrów i wiceministrów, do tego dochodzą jacyś dyrektorzy. Celowo nie wspominam reszty partyjniaków i administracji niższego szczebla, bo ci akurat niewiele mogą; są tylko po to, żeby wykonywać i wdrażać. Dlaczego o tym mówię? Bo to wszystko mniej niż tysiąc ludzi. W kraju, który liczy ponad trzydzieści siedem milionów. Załóżmy, że to mniej więcej trzy tysięczne procenta, mniej więcej. Niewiele, prawda? Mówi się też, że w Polsce jest około 200 tys. członków różnych partii politycznych. To mniej więcej pół procenta całości. Też jakoś tak mało. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, ...

Radość nieszczególna

Mamy oto środek czerwca. Piękny to czas, pod wieloma względami, choć pod innymi jest to czas typu „na dwoje babka wróżyła”. Jedni się szczerze cieszą, inni cieszą się nieszczególnie. Gdy byłem młody, uwielbiałem środek czerwca. Ten powiew radości, gdy nie jest ważne, jakie będą oceny na świadectwie, nie jest ważne, ile starzy będą o nie sapać, bo wakacje za pasem. A wakacje, wiadomo, szał i luzik. Teraz, gdy jestem dużo starszy, wiem, że moje dzieci tak samo do tego podchodzą, bo cały czas pytają, ile jeszcze do końca szkoły. Ja, jako rodzic, truchleję. Dla mnie wakacje to taki mały, osobisty koszmar, gdy mam całą trójkę na łbie od rana do wieczora, bo przecież wiadomo, że jedyną radością z posiadania dzieci są te krótkie momenty, kiedy są w szkole. Gdy są w domu, wszystko idzie inaczej. Kiesyś to się działo! Gdy wybrzmi ostatni dzwonek, człowiek był wolny. Wszyscy stawaliśmy się wtedy wolnymi ludźmi, teoretycznie uwolnionymi od okowów, choć w praktyce wielu z nas musiało wtedy jeździć...