Przejdź do głównej zawartości

Mistrzostwa Świata w Katarze 2022: Bojkotować, czy nie?

Mistrzostwa Świata w Katarze trwają z najlepsze. Mimo zgrzytów i utyskiwań wszyscy wydają się dobrze bawić. Mundial zdominował oczywiście media. Czym potwierdza znany fakt, że to ludzie, a nie samo życie decydują, które wydarzenia są ważne, a które ważniejsze.

Odpalam znany portal. Widzę od razu, że dziś grają Polacy. Widzę sympatycznie wkomponowaną w logo piłkę, zamiast dominującej ostatnio flagi w wiadomych barwach (na drugi dzień wszystko wróciło do stanu poprzedniego). Pierwszy ekran to dziewięć informacyjnych obrazków. Wszystkie o piłce.

Po przewinięciu w dół wyłania się drugie dziewięć obrazków. Tu już inaczej. Trzy o wizycie Morawieckiego w Kijowie. W jednym Zełenski apeluje, żeby oszczędzać energię. [Tu ciekawostka: jest to przedruk artykułu z Reutersa. W oryginale nikt o nic nie apeluje. Jest wyraźnie napisane, że prezydent Ukrainy mocno krytykuje mera Kliczkę za kiepskie przygotowanie Kijowa na Rosyjskie ataki. Tak się właśnie manipuluje informacją]. W kolejnym artykule pewien znawca pisze, że rosyjska ropa jest nic niewarta, brudna i zasiarczona. Tak nas przygotowują na to, że może jej niedługo nie być. Nie powiedzą wtedy, że Rosja zakręciła kurek. To my nie będziemy jej chcieli kupować, bo przecież niedobra. Tak czy inaczej, mundial zdominował wszystko. Już się boję, co wymyśli teraz pan Z. On nie lubi, gdy inne informacje są wyżej, niż jego święta wojna. Podobno Rosjanie już złapali szajkę, która chciała coś majstrować przy gazociągu South Stream. Strach się bać.

Bojkotować mundial w Katarze

Różni tacy nawołują do bojkotowania mundialu. A to łamane są prawa człowieka. Budowali w nieładny sposób. Wywalili ze stadionu przebranych za krzyżowców. Fankę Iranu, która protestowała, wyprowadzili. Krwiożerczy reżim, nic dodać, nic ująć. Bojkotujcie, krzyczą. Niepotrzebnie tam zespoły pojechały grać. Nie trzeba oglądać. Nie trzeba kupować ani w żaden sposób popierać. A mnie tylko śmiech ogarnia pusty. FIFA przyznała im organizację imprezy. Przyznała dawno temu. Wszyscy krzyczeli, że za kasę. I wszyscy wiedzieli, co to za kraj. To co, dopiero teraz się obudzili i nawołują?

Impreza zresztą się kręci. Fani się bawią, na stadionach i przed telewizorami. Kupują, świętują i kibicują. Nikt nie zbojkotował. Ci, co nawołują, to inna sprawa. Tym naprawdę nie można ufać. Różnego rodzaju futerkowi aktywiści biorą przeważnie pieniądze za swoje pohukiwanie. Sami by nigdy nie wpadli na to, żeby się do czegoś przykleić, czy coś farbą oblać. Za niski poziom. Pokrzyczy taki jeden z drugim, a potem idzie do domu, zadowolony, bo swój obowiązek spełnił. I pyk telewizorek, żeby meczyk obejrzeć. I zimne piwko do tego. Bo niby czemu nie. Każdy lubi mistrzostwa świata.
Ha, jeszcze mi się przypomniało. Jedna taka, co na swoim Facebooku nawoływała i się odgrażała, że nic nie obejrzy, napisała: “Co to za mundial bez piwa”? A co to za spodnie bez rozporka? No naprawdę, głupich nie sieją.

[Przepraszam wszystkich głupich. Źle powiedziałem. Tak nie można. Powinienem tę osobniczkę określić jako “umysłowo odmienną”].

Instytucja mocno skorumpowana

Mówi się, że przede wszystkim mistrzostwa świata nigdy nie powinny odbyć się w Katarze. Ani w listopadzie. To też nie do końca tak. Sama nazwa zobowiązuje. Według niej, w imprezie mają prawo startować wszystkie państwa na świecie. I wszystkie mają prawo ubiegać się o organizację imprezy. Jeśli kogoś się z tego grona wyklucza, obojętnie z jakich powodów, impreza traci sens i staje się czymś innym. Że przyznano organizację imprezy za tłuste łapówki? Od dawna wiadomo, że FIFA to makabrycznie skorumpowana instytucja. Ja nawet nie wiem, czy ktoś ich kontroluje? Bo tak: jeśli oni są niezależni, takie państwo w państwie, to nikogo nie powinno dziwić, co wyprawiają. A jeśli mają nad sobą jakieś ciało nadzorcze, to trzeba kogoś pociągnąć do odpowiedzialności. Tyle że nikt nikogo nigdy nie pociąga. Ludzie kłapią dziobami, ale też niewiele z tym robią. Do bojkotów nawołują. I na tym się kończy. Bo łatwo się mówi, tym bardziej że każdy bojkotuje to, z czym mu nie po drodze. Wiecie co? Dziewięć osób na dziesięć, gdyby dostało taką kasę, jaka tu poszła pod stołem, to by zorganizowali mundial na Spitsbergenie, mając przy okazji gdzieś cierpienie pingwinów i prawa Eskimosów.

Społeczne przyzwolenie

Problem polega na tym, że istnieje społeczne przyzwolenie na łapówki. Nie wierzycie? Istnieje. Do tego ocena całego procederu zależy tylko i wyłącznie od tego, gdzie się w danym momencie siedzi.

Jak palnę staruszkę na pasach, to mogę dać w łapę policjantowi. Jak weźmie, to będę zadowolony, że mi się upiekło. A o nim powiem, że równy gość. Bo wziął i mnie puścił. Jeśli nie weźmie, to w domu przy zupie nieźle na niego nagadam. A jak ktoś palnie na pasach moją babcię? Wtedy ten, co nie wziął, będzie uczciwym gościem. Jeśli weźmie, to obaj, ten co dał i ten, co wziął, będą parą sk…ów. Tak to jest. Przyzwalamy na pewne zachowania, a potem nawołujemy do bojkotowania.

Do lekarza z kopertą, do księdza z kopertą. W niektórych krajach w ogóle nic nie załatwisz bez jakiegoś prezentu. A czemu samochodu nie zostawisz w garażu, jeden z drugim? Przecież ciągle jeździsz na rosyjskiej ropie. Nie bojkotujesz?

Co nas oburza

Oburza nas, w jaki sposób w Katarze budowano stadiony. Tymczasem kilka dni temu BBC puszczało materiał o tym, co się dzieje teraz w Afganistanie. Nie jest tam dobrze. Od dawna. Od czasu, gdy zawitali tam Rosjanie. Po nich Amerykanie próbowali zanieść tam kaganek demokracji, przy współudziale Polaków zresztą. I co? Niewiele im zostawiliśmy. Ludzie sprzedają swoje dzieci, w całości lub na organy, po to, by reszta rodziny przeżyła.

Turcja najechała północną Syrię. Wzięli się ponownie za Kurdów. Tych samych Kurdów, których niedawno Zachód mamił obietnicą posiadania własnego państwa. Państwo członkowskie NATO samo z siebie kogoś zaatakowało. Nikt nic nie mówi. Nie bardzo nas to obchodzi. Ociężali umysłowo nawołują za to do bojkotu mundialu.

A słyszeliście, że w Katarze przez ostatnie dziesięć lat zamieszkiwała śmietanka przywódców Talibów? Zanim przejęli swój kraj? Wszystko za przyzwoleniem USA i ONZ, którzy myśleli, że w ten sposób łatwiej się z nimi dogadają. Dostawali tam kasę, którą inwestowali w ciężki sprzęt budowlany. Potem wynajmowali ten sprzęt Katarczykom do budowy stadionów. Zarobili miliony, które zainwestowali w stworzenie nowego, pięknego świata, na własnym, starym podwórku. Wbrew temu, co chcieli ich dobroczyńcy.
Dajemy na pewne rzeczy przyzwolenie, podczas gdy inne nas w oczy kłują.

Daliśmy Ukraińcom rakiety, a oni prażą z nich, w co popadnie. Na razie jedna tylko spadła na Polskę. A wieść gminna niesie, że ludzie w Kijowie wygrzebują z ruin szczątki rakiet. I na tych szczątkach są anglojęzyczne oznaczenia (durnie strącają rosyjskie rakiety nad miastami, pisze o tym "The Washington Post"). W sieci jest już kilka nagrań, na których ukraińscy bojownicy zabijają bezbronnych rosyjskich jeńców. Być może ONZ niedługo zacznie w tej sprawie dochodzenie. To jak to jest? Jednym wolno mordować, a drugim nie? A może, kurwa, tak dla odmiany, nikt nie powinien nikogo mordować? I wreszcie byłby spokój?

Dlaczego jest, jak jest

I ja, i ty, wszyscy po trochu, dajemy przyzwolenie na to, by było, jak jest. Nie ma sensu nawoływać do bojkotów. Bojkotowanie, to próba leczenia skutków, bez poświęcenia jednej myśli przyczynom. Dajcie ludziom obejrzeć kilka meczyków, w końcu czeka się na nie cztery lata. Niech się każdy radośnie piwa napije i zastanowi, co by tu zrobić, żeby na świecie było lepiej. Proponuję spojrzeć na siebie. I zacząć następne zdanie od słowa “ja”.

Jeszcze jedno. Drużyna Japonii, po wygranym meczu z Niemcami, posprzątała swoją szatnię. Zdjęcia imponują. Czyściutko. Poskładane ręczniki, uporządkowane plastikowe butelki i pojemniki po jedzeniu. Do tego stadko żurawi origami i kartka, która po arabsku i japońsku mówi: “dziękuję”. Tak samo podobno zachowywali się podczas mistrzostw w Rosji. Co więcej, japońscy kibice po meczu posprzątali swój sektor i zabrali śmieci. Można?

To powiedzcie mi, dlaczego tak dużo czasu spędzamy, mówiąc o tym, co ktoś zrobił źle? Piętnując, czy bojkotując? Dlaczego tak mało czasu spędzamy, mówiąc o tym, co ktoś zrobił dobrze? Chwaląc i naśladując? Czy jak pójdziesz do Luwru i oblejesz farbą Monę Lisę, to świat od tego wypięknieje? Stanie się lepszy? Czy może wystarczy po sobie posprzątać i od razu będzie czyściej?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kołem się toczyć

Minuta po północy, 1 czerwca 2025. Dziś druga tura wyborów prezydenckich. Oczywiście jeszcze nie znam jej wyników. Wy, którzy czytacie ten tekst później, wszystko już wiecie. Ja, w tym momencie, wiem tylko jedno: zaskoczenia żadnego nie było, nie ma i nie będzie. Udowodniły to wyniki pierwszej tury. Mówiąc krótko: Polacy sami wybrali i sami za to zapłacą. Historia kołem się toczy i to koło bezlitośnie miażdży. Szkoda, że za głupotę rodziców zapłacą nie tylko ich dzieci, ale jeszcze prawnuki owych dzieci. Potencjalnych, bo demografia kuleje i może być, że niedługo nie będzie komu płacić. Tak czy inaczej, panuje tak zwana cisza wyborcza i z tej okazji warto porozmawiać o czymś zupełnie innym. Jako że jest pierwszy czerwca, czyli Międzynarodowy Dzień Dziecka, proponuję porozmawiać o dzieciach. Historia się zaczyna Zaczyna się tak: kupiłem synkowi kosz (taki do koszykówki) na urodziny. Co prawda syn urodził się w sierpniu, ale wyraził chęć otrzymania wcześniejszego prezentu („bo inaczej st...

Nierzeczywistość skandaliczna

Kiedyś, dawno temu, było takie czasopismo jak „Skandale”. Swoiste połączenie taniej sensacji, głupoty i naiwności, dość charakterystycznych dla absurdów epoki ustrojowej transformacji. Dzisiaj, trzydzieści lat później, epoka transformacji wydaje się wciąż trwać. Podobnie tania sensacja, głupota i naiwność; ciągle mają się dobrze. „Skandale” wcale nie zniknęły z rynku. Przemalowały się tylko i zaadaptowały do nowej rzeczywistości. „Skandale” był to swoiście piękny, nieprawdopodobny, kiepsko wydany i jeszcze gorzej wydrukowany szmatławiec. Zawsze zastanawiałem się, co kieruje wydawcą takiego kuriozum, choć raczej należałoby zadać pytanie, co kieruje ludźmi, którzy coś takiego kupują i w dodatku za to płacą. Mimo że mocno durnowate, „Skandale” były w swoim czasie całkiem poczytne i sporo ludzi traktowało je całkiem poważnie. Gdy byłem mały, chciałem pracować w „Skandalach”, co samo w sobie jeszcze mnie nie skreśla, bo w pewnym momencie chciałem też być czołgistą, a nie jestem przekonany, ...

Piętnasty maja: trzy dni przed Godziną W

Dziś 15 Maja. Dzień, jak każdy inny, bo w gruncie rzeczy wszystkie dni są podobne. Kto, poza tymi, którzy mają dziś urodziny, wie, co zdarzyło się piętnastego maja? Bo przecież coś musiało, prawda? Wynika to z czystej i logicznej matematyki: ludzkość istnieje już długo, a dni w roku jest tylko 365. Siłą rzeczy coś ważnego musiało się wtedy wydarzyć. Chcecie wiedzieć, co? Anne Boleyn Dnia 15 maja Anno Domini 1536 Anne Boleyn, druga żona Henryka VIII została skazana w procesie, w którym zarzucano jej między innymi cudzołóstwo, kazirodztwo z jej bratem Jerzym i zdradę stanu (spisek mający na celu zabicie króla). Matka Elżbiety I i królowa Anglii cztery dni później zostanie ścięta. Jakie to ma dla nas znaczenie? W sumie niewielkie. Jest to jeden z tych licznych przypadków, gdy psychopatyczny kretyn robił to, co mu się podobało w imię swoich własnych, dziwacznych i niezrozumiałych celów. Robił to tylko dlatego, że mógł. A mógł, bo miał władzę, z której korzystał w nie mniejszym stopniu, niż...

Korona stworzenia

Rok minął odkąd kota mam. Nadszedł czas na małe podsumowanie, na zestawienie korzyści z tak zwanymi upierdliwościami. Spróbuję też odpowiedzieć na pytanie: ile kotom do ludzi i gdzie człowiekowi do kota. Korzyścią z posiadania kota jest samo jego obserwowanie. Jest to fascynujące zwierzę. Wprowadza do domu zamieszanie i pozytywną energię. Samo patrzenie na kota poprawia wszystkim domownikom humor. Miło jest widzieć, jak doskonale wpasował się w rodzinę i znalazł w niej swoje miejsce. Jest absolutnie niezależny; robi to, co chce i nie można go do niczego przymusić. Sam decyduje, gdzie śpi i do kogo się przytula i wyczuwa, gdy ktoś jest chory – zostawia wtedy wszystko i potrafi przeleżeć obok chorego cały dzień. Kot doskonale wie, jak bardzo go wszyscy lubią i potrafi to wykorzystać. To niezły cwaniak i taka już jego uroda. A jakie są negatywy? Sporo żre, więc trochę kosztuje, poza tym nasz akurat okazał się dość wybredny. Znaczenie terenu, czyli podsikiwanie początkowo nie było problem...

Majowe święto

1 Maja. Święto Pracy. Dodajmy dla jasności: międzynarodowe. Święto ludu pracującego miast i wsi. Niegdyś hucznie obchodzone, dziś wyśmiewane. Gdy tak zwana komuna poszła w las, wszystko, co z nią związane wsadzono do jednego worka, zawiązano i zaczęto obchodzić szerokim łukiem. PRL w Nowej Polsce śmierdzi zresztą do dziś. Częściowo słusznie, choć twierdzenie, że wszystko wtedy było złe, jest zwykłym kretynizmem. A 1 Maja? Jak to z nim właściwie jest? „ Siewodnia prazdnik maja w kraju radnom. Pust muzyka igrajet, a my spajom. My s krasnymi fłażkami idiom guliać. A pticy wmiestie s nami spajut apiać ”. Tak kiedyś śpiewał zespół Dezerter. Dziś, jeśli zapytać przeciętnego Polaka o 1 Maja pewnie odpowie, że jest to początek długiego weekendu. Prawdopodobnie najczęstszym skojarzeniem będzie grillowanie. Ja jestem z innej epoki. My w ogóle nie grillowaliśmy. Piekliśmy raczej kiełbasę na patyku albo ziemniaki w popiele. I może przez to 1 Maja kojarzy mi się inaczej. Prawdę powiedziawszy, całki...