Monolog zapomnianego dnia w brudnym świetle listopada.
Oficjalnie to tylko kolejny dzień w kalendarzu. Nieoficjalnie — zapomniany lokator czasu, który od lat obserwuje, jak inne daty tańczą na jego ciszy. Nikt nie bije mu braw, ale wszyscy przechodzą przez niego. A on czeka. I pamięta.
Siedzę w kącie kalendarza jak nieudany lokator, jak plama po kawie, której nikt już nie próbuje zetrzeć. Piętnasty Listopada. Bez bohaterów, bez katastrof, bez nachalnej świętości.
Nikt nie celebruje mojego istnienia — może poza tym jednym gołębiem, który zdechł pod przystankiem. Nic, tylko stęchłe powietrze, mokra kurtka i ktoś, kto znowu zapomniał wyrzucić śmieci. Pachnę tanim papierosem i cichą rezygnacją.
Jedenasty znów urządza karnawał na grobach.
Wciąga historię za włosy, pudruje jej kości i każe tańczyć walca w rytm werbli, o które nikt nie prosił.
Flagami wachluje trupy, a orkiestra duchów gra hymn na pękniętych żebrach.
Dwunasty przeżuwa wspomnienia po spadających gwiazdach jak stary pies suchą kość.
Chwali się, że niebo płakało tylko dla niego, że miał własną apokalipsę w wersji romantycznej.
No i ten Szesnasty, syn kurwi, który już szykuje się na swoje wielkie wejście —
pachnie atramentem gazet i krwią plotek.
Kalendarz wzdycha z zachwytem, jakby ktoś odkrył na nowo wynalazek błysku.
Patrzą na mnie z wyższością — niby bez znaczenia, ale jednak z pogardą,
jak na ślepego świadka zbrodni. Mruczą o mnie z litością, jak o starym psie,
który nie gryzie już nawet listonoszy.
„Piętnasty… cóż… przynajmniej nie przeszkadza.”
Ale ja słyszę. Wszystko słyszę.
Bo nie ma nic groźniejszego niż dzień, który nie ma nic do stracenia.
Nie wiedzą, że cisza jest najgorszym z drapieżników.
Nie błyszczy. Nie śpiewa hymnów. Czeka.
W ciszy mojej daty rosną pleśń i zemsta.
Pod moimi paznokciami skrzypią zardzewiałe tryby czasu.
Każda fanfara kiedyś zamilknie, a każdy meteor spadnie w błoto.
I wtedy to ja wyjdę z kąta.
Cicho jak wilgoć. Jak coś, co zawsze było.
Wystarczy jeden oddech — i nawet Jedenasty potknie się o własne kości.

Komentarze
Prześlij komentarz