Przejdź do głównej zawartości

Wojna na Ukrainie i medialne ślimaki

Dzień, jak codzień. Wstaje człowiek rano i czyta doniesienia o wojnie. Ten powiedział, tamten oskarżył. Bomby spadły, ów nie dotrzymał, ówdzie zginęli ludzie. Piję poranną kawę i czytam te wszystkie newsy, dzień dwunasty, dzień czternasty. Dla mnie to normalka, bo codziennie i tak robię prasówkę, ot z przyzwyczajenia.

Medialne ślimaki 

Przeglądam popularne portale, choć zwykle skupiam się na jednym z nich. Nie ma po co przeglądać wszystkich. Wydarzenia są te same, tylko sposób podania troszkę się różni, stylistyka, zdjęcia. Jądro jest wspólne. Czytam o wojnie, potem najświeższe wiadomości się kończą, przeskakuję więc na co innego. Dużo jest tego “innego”. Niby wiem, jak to wszystko jest skonstruowane i jakimi prawami się rządzi, ale i tak mnie to wkurza. Temat przewodni, czyli to, co jest aktualnie na topie, plus wszystkie najnowsze doniesienia otoczone są przez całą masę medialnych ślimaków.

Ślimak, definicja własna 

Coś małego, głupiego i bezmyślnego. Niby powolne, niby niegroźne, ale jak spuścisz go z oka, to zeżre ci w ogródku kwiatki i całą sałatę.

Zachód versus męskie narządy płciowe 

Czytam o tym, jak Zełenski oskarża Zachód o opieszałość. Bo nie chcemy zamknąć nieba nad Ukrainą, więc od teraz wszystkie ofiary idą na nasze konto. Myślę sobie, głupi. Gryzie rękę, która mu pomaga. Gdzie to go doprowadzi? A zaraz obok widzę inny artykuł. Tytuł głosi “To już pewne - SARS-CoV-2 atakuje męskie narządy płciowe”. Klikam i zaczynam czytać. Zaraz pod tytułem jest rozwinięcie (sub header), który głosi, że “​To może być bardzo zła wiadomość w kontekście walki z pandemią COVID-19. Najnowsze badania wskazują, że SARS-CoV-2 może infekować męskie narządy płciowe, przekładając się na ból jąder, zaburzenia erekcji i zmniejszoną płodność”. I wtedy mnie trafia (czyli tym razem bardzo szybko). Znowu, niby wiem, o co w tym chodzi, ale gdy widzę, że tytuł mówi o jednym (wabik) a treść artykułu mu zaprzecza, to się denerwuję. Tutaj autor zagrał wyjątkowo ostro, bo zaprzeczył sam sobie już w dwóch pierwszych zdaniach.

Co atakuje SARS-CoV-2 

Tytuł mówi, że to już pewne, że SARS atakuje męskie części, tak zwane niesforne. Z drugiego zdania wynika, że SARS może je atakować. Czyli atakuje, czy może atakować? Jak czytam takie wypociny, to zawsze myślę o moim świętej pamięci dziadku, Janie, zwanym “Dziadziu Janek”. Chłopina urodzi się w roku 1920, przeżył II Wojnę i obóz koncentracyjny, potem całe PRL. Odnowy już nie doczekał. Cały czas, przez większość swojego życia palił papierosy i umarł, bo po prostu umarł. Zawsze jak patrzę na paczkę papierosów, to myślę właśnie o nim. Sam już od dawna nie palę, ale marszczę się na widok tych wszystkich odstraszających obrazków na paczkach papierosów. I haseł, które sugerują, że palenie skraca życie. Albo zabija. Albo powoduje raka. Mój dziadek zawsze palił i nie miał raka. Ba, znam wielu takich, którzy nigdy nie palili, zawsze o siebie dbali i jednak rak ich dopadł. Czyli co, palenie powoduje raka? Tak na 100%? Czy też palenie może powodować raka? Bo jednak jest tu subtelna różnica. Czy jak się napijesz mleka po kiełbasie, to pobiegniesz szybko w krzaki, czy też możesz pobiec?

Co ma na co wpływ 

Autor wspomnianego artykułu malowniczo opisuje, jak naukowcy ze znanego uniwersytetu w USA zrobili analizy na “zwierzęcych modelach”, po czym doszli do wniosków. Straszne. Ci, co mieli Covida mogą mieć “bóle jąder, zaburzenia erekcji, hipogonadyzm, obniżoną liczbę i jakość plemników oraz obniżoną płodność”. Cytuję: “Dowodów na to, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 może mieć negatywny wpływ na zdrowie seksualne i płodność mężczyzn przybywa z każdym dniem”. Znowu - może mieć, nie, że ma. “Wirusy, takie jak świnka, Ebola, Zika, SARS-COV-1 i inne również mogą zakażać tkanki męskich narządów płciowych i negatywnie wpływać na płodność”. Znowu to samo. Coś może mieć wpływ na coś. Może, ale nie musi. Bo przecież nie wiadomo. Zwłaszcza w świetle badań, których nie było czasu rzetelnie przeprowadzić, bo cała sprawa dość świeża. Może, to się za dwadzieścia lat okazać, że zwykły papieros był dużo zdrowszy niż tablica Mendelejewa, którą wdychają zwolennicy e-papierosa.

Kondycja seksualna mężczyzny 

Autor nie napisał też, że jest milion rzeczy, które mogą negatywnie wpływać na kondycję seksualną mężczyzny. Z których prawdopodobnie najpowszechniejszym jest zwykły stres. Widok czerwonej ze złości gęby twojego znienawidzonego szefa zrobi z ciebie kalafiorka znacznie skuteczniej, niż przebyty Covid. Bieganie cały dzień i szarpanie się z życiem, z pracą, z dziećmi, bardziej negatywnie wpłynie na twoją płodność i jakość nasienia niż cokolwiek innego. U naszej kochanej płci przeciwnej jest tak samo. Tyle tylko, że kobieta powie, że boli ją głowa. Facetowi po prostu nie pyrgnie.

Pisanie głupot 

Zawsze fascynowało mnie pisanie podobnych głupot. Powtórzę po raz kolejny, wiem o co chodzi, bo sam je niejednokrotnie pisałem. Ktoś ci mówi, napisz mi szybki tekst, coś na maksymalnie stronę. A o czym? Nie wiem, o covidzie, póki jeszcze jest na topie, bo niedługo nie będzie. I wtedy piszesz. A potem inkasujesz honorarium. To tylko biznes, przynajmniej dla autora i redakcji. Czytelnikami mało kto się przejmuje.

Gazeta kontra ekran 

Internet rządzi się własnymi prawami. Jest bezlitosny. Papierowa gazeta, ha, to były czasy. Gazeta jest bezpieczniejsza. W gazecie zamieszcza się głupoty, żeby wypełnić miejsce, bo coś trzeba wydrukować. Czytelnik czyta to, co ważne, potem to, co go szczególnie interesuje i potem, ewentualnie, inne duperele. Na końcu gazetę się utylizuje. Można ją wyrzucić, napalić nią w piecu, wziąć do szkoły (akcja zbierania makulatury w ramach czynu społecznego), albo pociąć na kawałki i zanieść do sracza. Taki jest koniec gazety. Internet końca nie ma. Pod każdym artykułem są linki i odnośniki. Wszystko to, żebyś siedział i czytał. Żeby przykuć cię do ekranu. I nie przeczę, bombardowani newsami możemy znaleźć rzeczy dobre, perełki, które są warte przeczytania. Większość jednak to medialne ślimaki, na które po prostu szkoda czasu. A to Kuba Wojewódzki, któremu bliżej już niż dalej, jest przeszczęśliwy, bo spodziewa się pierwszego dziecka. To teraz, chłopie? Jak ono zacznie chodzić, to ty już przestaniesz. Królikowski - Opozda, zdrady, rozwody, kto z kim mieszka i jak sobie urządził mieszkanie. Zabiegany Jakimowicz na zakupach. Sandra Kubicka i Baron. Majdanowie budują dom. Beata Tadla. Ludzie! Ja nawet nie wiem, kim wy jesteście! A do tego wszystkiego, bo znowu o wojnie, jeszcze o tym, gdzie przebywa Alina Kabajewa! Co mnie obchodzi, gdzie ona przebywa, niech sobie będzie gdzie chce!

Medialne ślimaki raz jeszcze 

To są właśnie medialne ślimaki. Ich rolą jest zatrzymać nas tu i teraz. Po to, byśmy wtopili się i ugrzęźli, zamiast zajmować się normalnym życiem. Ich internetowa wersja jest znacznie groźniejsza niż ta dawna, gazetowa, bo od ekranu, nie ważne komputera czy telefonu, znacznie ciężej się oderwać. YouTube, TikTok, Instagram czy Facebook, to tylko inne wersje tego samego zjawiska.

Być może Covid zeżre nam niewymowne narządy i wpłynie na naszą płodność.
Możliwe, że papierosy zniszczą nasze prostaty a pomidory, które w tym sezonie przestały być rakotwórcze, wpłyną zbawczo na nasz cholesterol. Podobnie jak nasiona chia i wodorosty.
Całkiem możliwe też, że zupa z łopianu uleczy nasze zepsute przez słodycze żołądki.
Tego nie wiem.
Wiem jedno.
Medialne ślimaki, jeśli nie nauczymy się ich odganiać, na pewno zeżrą nam mózgi.

Post, tak zwane, scriptum

Zapomniałem napisać, że wyżej wspomniany artykuł kończy się stwierdzeniem, że “potencjalny wpływ zakażenia SARS-CoV-2 na zdrowie seksualne i reprodukcyjne powinien być częścią decyzji każdego o zaszczepieniu się, aby zminimalizować prawdopodobieństwo śmierci, ciężkiej choroby i hospitalizacji oraz zakażenia prostaty, penisa, jąder i naczyń krwionośnych jąder”.

Zdjęcie przeze mnie użyte jest wzięte z oryginalnego artykułu. Podpis pod nim głosił, że:
“SARS-CoV-2 w męskich narządach płciowych? Niespodziewane znalezisko /123RF/PICSEL”.
Nie wiem, kto jest właścicielem oryginału i mało mnie to obchodzi. Przyciąłem je trochę. Centralnym punktem oryginalnego zdjęcia był wielki czerwony wirus, ale mnie bardziej pasuje tutaj ta dziwna twarz z tła. Podoba mi się i teraz jest już moje. Pozdrawiam.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Odzależnienie

Pamiętam, te czasy, gdy zakładałem sobie pierwsze konto mailowe. Dawno temu to było, gdy internet był już poniekąd powszechny, ale ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli, jak i po co z niego korzystać. Tak samo było z pocztą elektroniczną. Wszyscy zakładali konta, ale nikt do nikogo maili nie pisał. Świat dopiero zaczynał się zmieniać. Ludzie mieli telefony Nokia, cierpliwie stukali do siebie esemesy i grali w węża. Od samego początku byłem „człowiekiem Interii”. Oprócz tego były jeszcze dwa główne portale: WP i Onet. Teraz jest ich cała masa, wszystko i wszyscy mają swoje strony, ale jeśli chodzi o internetowe miejsca typu „1001 drobiazgów”, ciągle, już od tylu lat, najbardziej liczą się te same trzy. Lubiłem Interię. Tam miałem konto, tam czytałem wiadomości „z kraju i ze świata”. Zawsze wydawała mi się lepsza od innych, choć to kwestia gustu, sensowniej ułożona i bardziej przejrzysta, z lepszą, czytelniejszą strukturą. Nawet teraz tak jest. Wszystko ma tam swoje miejsce, podczas gdy ...

Wypoczyn

Wróciliśmy z wakacji. Jak wspominałem wcześniej, w tym roku gościł nas Sopot, czyli niekwestionowana perła Bałtyku. Fajne były wakacje. Trzy tygodnie zleciały bardzo szybko. Nawet nie trzy, bo przecież droga sporo zajmuje. Obliczyłem, że w obie strony siedziałem za kółkiem w sumie 48 godzin. Dużo, ale mimo wszystko było warto. Podróż samochodem z Belgradu do Sopotu, nawet z jednym noclegiem po drodze, to wyczyn. W dodatku z jakichś dziwnych powodów zajmuje o wiele dłużej, niż pokazuje Google Maps. W ogóle, według mnie, wakacje, jeśli jedzie się na nie z małymi dziećmi, to dla rodziców trochę koszmar. Zorganizuj wszystko, spakuj, upchaj w samochodzie, a potem jedź dwanaście godzin, gdy z tylnego siedzenia słyszysz tylko wrzaski, kłótnie i narzekanie, że tyle to trwa, bo małe nie patrzą na to, że jadą jako pasażerowie i tylko czekają, aż zatrzymasz się po drodze w McDonaldzie. Dalej jest tak samo. Wypakuj, ułóż w szafach i biegaj, dbaj, organizuj i płać za każdą fanaberię, zmieniaj im ga...

Stado szaleńców

Napiszę dziś coś o wariatach. O niebezpieczeństwach. O głupcach. Napiszę też o zwierzętach, bo to wszystko się jakoś dziwnie łączy. Czemu niby nie porozmawiać o szaleństwie? Czemu nie zastanowić się, jak go wyeliminować? Wiecie, jak obecnie wygląda Polska? Mamy 460 posłów i 100 senatorów. To władza tak zwana ustawodawcza. Do tego dochodzi rząd i prezydent, czyli władza wykonawcza. W obecnym rządzie mamy ponad 100 ministrów i wiceministrów, do tego dochodzą jacyś dyrektorzy. Celowo nie wspominam reszty partyjniaków i administracji niższego szczebla, bo ci akurat niewiele mogą; są tylko po to, żeby wykonywać i wdrażać. Dlaczego o tym mówię? Bo to wszystko mniej niż tysiąc ludzi. W kraju, który liczy ponad trzydzieści siedem milionów. Załóżmy, że to mniej więcej trzy tysięczne procenta, mniej więcej. Niewiele, prawda? Mówi się też, że w Polsce jest około 200 tys. członków różnych partii politycznych. To mniej więcej pół procenta całości. Też jakoś tak mało. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, ...

Radość nieszczególna

Mamy oto środek czerwca. Piękny to czas, pod wieloma względami, choć pod innymi jest to czas typu „na dwoje babka wróżyła”. Jedni się szczerze cieszą, inni cieszą się nieszczególnie. Gdy byłem młody, uwielbiałem środek czerwca. Ten powiew radości, gdy nie jest ważne, jakie będą oceny na świadectwie, nie jest ważne, ile starzy będą o nie sapać, bo wakacje za pasem. A wakacje, wiadomo, szał i luzik. Teraz, gdy jestem dużo starszy, wiem, że moje dzieci tak samo do tego podchodzą, bo cały czas pytają, ile jeszcze do końca szkoły. Ja, jako rodzic, truchleję. Dla mnie wakacje to taki mały, osobisty koszmar, gdy mam całą trójkę na łbie od rana do wieczora, bo przecież wiadomo, że jedyną radością z posiadania dzieci są te krótkie momenty, kiedy są w szkole. Gdy są w domu, wszystko idzie inaczej. Kiesyś to się działo! Gdy wybrzmi ostatni dzwonek, człowiek był wolny. Wszyscy stawaliśmy się wtedy wolnymi ludźmi, teoretycznie uwolnionymi od okowów, choć w praktyce wielu z nas musiało wtedy jeździć...

Podróż w czasoprzestrzeni

Kilkakrotnie już, pisząc o Serbii, wspominałem, że jest to kraj pełen swoistych dziwactw. Niby nic, bo każdy kraj i każdy naród ma swoją specyfikę, która często jest mniej lub bardziej dziwaczna dla innych. Jest rzeczą całkowicie naturalną, że patrzymy na innych przez pryzmat stereotypów, uprzedzeń i własnego, lepszego od innych (bo podszytego narodowym poczuciem wyższości) światopoglądu. Te rzeczy z czasem tonują się i pozwalają spojrzeć na świat bardziej obiektywnie, na co wpływ ma wiele czynników, między innymi podróże, które podobno kształcą, choć przecież wiadomo, że kształcą tylko inteligentnych, bo głupim i tak nic i nigdy nie pomoże. Serbia ma swoje dziwactwa Niektóre mniej, niektóre bardziej odjechane. Serbowie, co ciekawe, patrzą na swój kraj dość bezkrytycznie. Oczywiście widzą biedę, korupcję, sprzedajnych polityków, są świadomi wszędobylskiego nepotyzmu i pewnej kastowości. Jednocześnie są dumni ze swojego kraju i z tego, kim są. Tam, gdzie inni widzą szarą biedę, śmieci i...