Przejdź do głównej zawartości

Historia naturalna Serbów

Jacy są Serbowie? Chciałbym o nich coś napisać, choć przecież wcale nie znam ich dobrze. Ot, tyle ile można powiedzieć po krótkiej obserwacji.

Znowu wspomnę szkockiego podróżnika imieniem Mungo Park. Chciałbym wejść w ten sposób narracji, żeby napisać o tym, jacy są Serbowie. Otóż, ktoś może powiedzieć, że nie mam prawa oceniać, ale przecież każdy ma takie prawo. A że przez całe moje dotychczasowe życie nie poznałem żadnego Serba? Jakie to ma znaczenie? Wchodzisz do kogoś do domu po raz pierwszy i potem obgadujesz. Poczęstują cię w gościach zupą, zjadasz ją i dziękujesz. A w gronie prywatnym wydajesz rzeczywisty wyrok. Taki jest świat. Jestem w Serbii niedługo, ale swoje zaobserwowałem. Pierwsze wrażenie często bywa mylące, ale z drugiej strony, jak cię widzą, tak cię piszą, prawda? Zaczynamy.

Jak wyglądają Serbowie

Serbowie są wysocy. Polacy nie są niscy, ale też nie są najwyżsi w Europie. Raczej wzrostowo przeciętni, ustępujemy nacjom nordyckim i choćby Holendrom. Ja sam mam 180 cm i na co dzień nie czuję się przygnieciony czyimś wzrostem ale przyznam, że w Serbii jednak patrzą na mnie z góry. Nie mam z tego powodu kompleksów, choć (oprócz ludzi starych) najniżsi z nich są dokładnie tacy jak ja. 

Mężczyźni są wysocy i kobiety są równie wysokie. Wydaje mi się, że młodzież jest jeszcze wyższa, bo patrzę na te wszystkie dzieciaki i nie wiem już, czy mają to w genach, czy to jeszcze jedno pokolenie wyrosłe na paszowych świniach i szprycowanych kurczakach.

Serbowie są szczupli. Choć może lepiej byłoby powiedzieć, że nie są grubi. Rzadko widzi się na ulicy osobę grubą, chorobliwej otyłości nie uświadczysz. Nastoletni chłopcy są smukli i muskularni jak młode dęby. Takoż ich rówieśnice. Smukłe i wyprostowane. Słyszałem, że tutaj nie daje się dzieciom za wiele słodyczy. Może to dlatego. A może to tradycyjna serbska kuchnia? Oparta na sezonowych warzywach, owocach i sporej ilości mięsa? Serbowie kochają mięso, szczególnie grillowane. Ich narodowa kuchnia to keto dieta w czystej postaci.

Moja małżonka twierdzi, że serbskie dziewczyny są dość przeciętne. Osobiście nie do końca się z tym zgadzam. Są sczupłe i bardzo zgrabne. Mają niewiarygodnie proste nogi i zazwyczaj długie, proste włosy. Ciemne, nigdy nie blond i bardzo rzadko kręcone. Buzie miają całkiem przyjemne, ale rozumiem, że to kwestia gustu. Mówię tu o dość młodym pokoleniu, o osobniczkach od piętnastu lat do około trzydziestu pięciu. Powyżej tej granicy wszystko się dramatycznie zmienia. Nie wiem, skąd to się bierze, może to mój wiek? O ile młode dziewczyny to galaretka z bitą śmietaną, o tyle starsze Serbki wyglądają raczej jak pasztetowa, w dodatku w grubym flaku. Różnica pokolenia robi bardzo wiele. Serbki, przynajmniej te młodsze, ubierają się dość ładnie i starannie, są zadbane. Niestety, tworzą tym kontrast stojąc koło swoich partnerów.

Młodzi Serbowie są jak dąbczaki, Starsi czasami hodują małe brzuszki, ale ogólnie są dość szczupli. Od kobiet odróżniają ich dwie rzeczy. Po pierwsze: gęby. Brada Pitta na ulicy nie uświadczysz. Po prostu Serbowie nie są szczególnie urodziwi i już, za to są do siebie dość podobni. Po drugie, kochają styl sportowy. O ile kobiety ubierają się różnorodnie, o tyle mężczyźni stawiają na sztampowość. Dresy, w każdym wydaniu, sportowe obuwie i takież koszulki. To jest belgradzki szczyt męskiej mody. Często widzi się taki właśnie obrazek. Ładna, zgrabna i nieźle odziana dziewoja, a obok której idzie ślumpek w porozciągancyh dresach, w dodatku z zapiętą na brzuchu saszetką na dokumenty.

Aha, jeszcze jedno, bardzo ważne.
Zawsze zastanawiało mnie, jak działa moda regionalna. Nie moda na ubrania, tylko moda na pewne rzeczy. Narodowa. Coś jest modne od Odry do Buga, a za Bugiem, tuż za przejściem granicznym wszystko wygląda inaczej. Otóż Serbki, jakkolwiek dość świeże z wyglądu, paprzą się swoim pociągiem do napompowanych ust. I to jest właśnie hit tutejszej mody, szczyt szyku i elegancji. Gdy dziewczyna wyrasta z nastolatki, gdy tylko ma kilka dinarków na zbyciu, robi sobie usta. Zwykle górną wargę, ale czasami pompują dwie. Nie wiem po co, urody im to nie dodaje. Usta im wystają jak kacze dzioby i wiecie co? Mówi się: wydąć usta. W Serbii te usta nie są nawet wydęte. One wyglądają jak dwie przyklejone do twarzy parówki.

Nie szata zdobi człowieka

Serbowie są zacięci. Na takich wyglądają już na pierwszy rzut oka. Trochę jak Polacy kiedyś, a może zresztą jak po trochu wszyscy mieszkańcy krajów byłego bloku wschodniego. Zacięta twarz, myśli zwrócone do wewnątrz. Nie pokazuj na zewnątrz niczego, najlepiej patrz w chodnik. Nie uśmiechaj się. Nie witaj się jak wchodzisz do sklepu albo urzędu, nie ma po co. Jesli obcy się do ciebie odzywa, to coś od ciebie chce. Albo chce cię podejść.

Tacy są Serbowie na pierwszy rzut oka. Gdy cię nie znają, zachowują daleko posuniętą rezerwę. Nie są jak Anglicy, którzy mówią obcym “dzień dobry” na ulicy, tylko dlatego, że ich mijają. Albo jak młode chłopaki przed pubem w Irlandii w piątkowy wieczór, którzy grzecznie cię pozdrowią, zamiast od razu dać ci w pysk. Gdy poznasz Serba, albo choćby zagadasz do niego przyjaźnie, nagle się przepoczwarzy. Nagle jest uśmiechnięty i towarzyski. Gada, opowiada, śmieje się. I szczerze - Serbowie naprawdę są przyjaźni, wierzcie mi. Mają swoje narodowe fobie i mają rzeczy, których nigdy nie pojmą, których innym nie odpuszczą, ale są bardzo mili. Zmieniają się w diabły, gdy tylko wsiądą do samochodu, ale to jest już temat na osobny post.

Idzie Serb po ulicy

Typowy Serb nigdy nie patrzy dookoła siebie. Nie interesuje go to, co dzieje się dookoła. Jak chcę zaparkować, parkuje na środku chodnika. Nie przejmuje się innymi. Nie licz, że przytrzyma ci drzwi. Raczej uważaj, żeby nie dostać nimi w zęby. Serb staje na środku chodnika i rozmawia ze znajomymi. Nie ustąpi ci z drogi i nie przepuści cię. Widzi, że idziesz. Widzi, że masz siatę z zakupami i dwójkę małych dzieci, ale nie ustąpi. Musisz się przecisnąć. Serb za kółkiem ciągle trąbi. Nie ważne co się dzieje przed nim, ponaglający klakson musi być. Często poparty wyzwiskami. Przed sklepem siedzi stary chłop i handluje jakimiś zdechłymi kwiatkami. Zapytaj go po angielsku, powie ci, że kilka tulipanów kosztuje tysiąc dinarów. Podejdź i zapytaj: koliko? Powie ci, że petsto. Serbowie ciągle żyją w postkomunistycznym świecie łapówek i wykorzystywania innych. Policjant będzie chciał pieniądze za źle zaparkowany samochód. Taksówkarze często spróbują cię naciąć, a handlarz policzy dwa razy więcej, jeśli tylko wyczuje, że można.

Konkluzje, czyli co myślę o Serbach

Lubię Serbów. Są zawzięci, naburmuszeni i nie ustępują ci z drogi. Leniwie walczą z rzeczywistością, cały czas próbując ją naginać. Tak samo jak Polacy. Lubią się bawić i lubią Polaków, zresztą wielu ma jakieś powiązania z Polską, polskie żony, dziadków czy wujków. Są prawdziwi, tacy z krwi i kości. Nie udają przed sobą i przed innymi. W Serbii ciągle można powiedzieć to, co się chce. Co najwyżej można dostać za to po gębie. Jak światło na pasach zmienia się na zielonego ludzika, nikt z miejscowych się nie wyrywa. Taki już urok tego miejsca. A jak cię trzepną na pasach? Twoja wina. Po co łazisz? Taka właśnie jest Serbia. I tacy są Serbowie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piętnasty maja: trzy dni przed Godziną W

Dziś 15 Maja. Dzień, jak każdy inny, bo w gruncie rzeczy wszystkie dni są podobne. Kto, poza tymi, którzy mają dziś urodziny, wie, co zdarzyło się piętnastego maja? Bo przecież coś musiało, prawda? Wynika to z czystej i logicznej matematyki: ludzkość istnieje już długo, a dni w roku jest tylko 365. Siłą rzeczy coś ważnego musiało się wtedy wydarzyć. Chcecie wiedzieć, co? Anne Boleyn Dnia 15 maja Anno Domini 1536 Anne Boleyn, druga żona Henryka VIII została skazana w procesie, w którym zarzucano jej między innymi cudzołóstwo, kazirodztwo z jej bratem Jerzym i zdradę stanu (spisek mający na celu zabicie króla). Matka Elżbiety I i królowa Anglii cztery dni później zostanie ścięta. Jakie to ma dla nas znaczenie? W sumie niewielkie. Jest to jeden z tych licznych przypadków, gdy psychopatyczny kretyn robił to, co mu się podobało w imię swoich własnych, dziwacznych i niezrozumiałych celów. Robił to tylko dlatego, że mógł. A mógł, bo miał władzę, z której korzystał w nie mniejszym stopniu, niż...

Nierzeczywistość skandaliczna

Kiedyś, dawno temu, było takie czasopismo jak „Skandale”. Swoiste połączenie taniej sensacji, głupoty i naiwności, dość charakterystycznych dla absurdów epoki ustrojowej transformacji. Dzisiaj, trzydzieści lat później, epoka transformacji wydaje się wciąż trwać. Podobnie tania sensacja, głupota i naiwność; ciągle mają się dobrze. „Skandale” wcale nie zniknęły z rynku. Przemalowały się tylko i zaadaptowały do nowej rzeczywistości. „Skandale” był to swoiście piękny, nieprawdopodobny, kiepsko wydany i jeszcze gorzej wydrukowany szmatławiec. Zawsze zastanawiałem się, co kieruje wydawcą takiego kuriozum, choć raczej należałoby zadać pytanie, co kieruje ludźmi, którzy coś takiego kupują i w dodatku za to płacą. Mimo że mocno durnowate, „Skandale” były w swoim czasie całkiem poczytne i sporo ludzi traktowało je całkiem poważnie. Gdy byłem mały, chciałem pracować w „Skandalach”, co samo w sobie jeszcze mnie nie skreśla, bo w pewnym momencie chciałem też być czołgistą, a nie jestem przekonany, ...

Majowe święto

1 Maja. Święto Pracy. Dodajmy dla jasności: międzynarodowe. Święto ludu pracującego miast i wsi. Niegdyś hucznie obchodzone, dziś wyśmiewane. Gdy tak zwana komuna poszła w las, wszystko, co z nią związane wsadzono do jednego worka, zawiązano i zaczęto obchodzić szerokim łukiem. PRL w Nowej Polsce śmierdzi zresztą do dziś. Częściowo słusznie, choć twierdzenie, że wszystko wtedy było złe, jest zwykłym kretynizmem. A 1 Maja? Jak to z nim właściwie jest? „ Siewodnia prazdnik maja w kraju radnom. Pust muzyka igrajet, a my spajom. My s krasnymi fłażkami idiom guliać. A pticy wmiestie s nami spajut apiać ”. Tak kiedyś śpiewał zespół Dezerter. Dziś, jeśli zapytać przeciętnego Polaka o 1 Maja pewnie odpowie, że jest to początek długiego weekendu. Prawdopodobnie najczęstszym skojarzeniem będzie grillowanie. Ja jestem z innej epoki. My w ogóle nie grillowaliśmy. Piekliśmy raczej kiełbasę na patyku albo ziemniaki w popiele. I może przez to 1 Maja kojarzy mi się inaczej. Prawdę powiedziawszy, całki...

Wspomnienia kolorowe

Dla ludzi młodych PRL to starożytna, pełna mrocznych nonsensów epoka. Ci nieco starsi, ci, którzy pamiętają, dzielą się za to na dwie grupy. Jedni nostalgicznie wzdychają do cieni dni minionych, drudzy wspominają szarość ze wstrętem, czasami zapominając, że szary to taki sam kolor jak inne; na pewno nie gorszy, a czasami lepszy, niż te bardziej jaskrawe. Tekst poniższy zainspirowany jest pewnym postem na Facebooku. Jest tam kilka grup, które skupiają się na tak zwanej poprzedniej epoce, czyli na PRL-u. Grupują one tych, „którzy pamiętają”. Zaglądam na nie od czasu do czasu, bo można zobaczyć śmieszne zdjęcia, czy poczytać ciekawe komentarze. Naturalnie, jest tam też sporo chłamu, jak na przykład zdjęcia pięknych (niezaprzeczalnie!) polskich aktorek z tamtego czasu (nazywanych seksbombami PRL-u), pod którymi pojawia się masa komentarzy w stylu: „piękne kobiety były kiedyś, nie to, co teraz, silikon, plastik i glonojady”. Sporo tam podobnego badziewia. Przykre, gdy sfrustrowane dziadki p...

Korona stworzenia

Rok minął odkąd kota mam. Nadszedł czas na małe podsumowanie, na zestawienie korzyści z tak zwanymi upierdliwościami. Spróbuję też odpowiedzieć na pytanie: ile kotom do ludzi i gdzie człowiekowi do kota. Korzyścią z posiadania kota jest samo jego obserwowanie. Jest to fascynujące zwierzę. Wprowadza do domu zamieszanie i pozytywną energię. Samo patrzenie na kota poprawia wszystkim domownikom humor. Miło jest widzieć, jak doskonale wpasował się w rodzinę i znalazł w niej swoje miejsce. Jest absolutnie niezależny; robi to, co chce i nie można go do niczego przymusić. Sam decyduje, gdzie śpi i do kogo się przytula i wyczuwa, gdy ktoś jest chory – zostawia wtedy wszystko i potrafi przeleżeć obok chorego cały dzień. Kot doskonale wie, jak bardzo go wszyscy lubią i potrafi to wykorzystać. To niezły cwaniak i taka już jego uroda. A jakie są negatywy? Sporo żre, więc trochę kosztuje, poza tym nasz akurat okazał się dość wybredny. Znaczenie terenu, czyli podsikiwanie początkowo nie było problem...