Przejdź do głównej zawartości

Musicie to wiedzieć

Jest to odcinek poniekąd sponsorowany. Nie przez pieniądze, ale przez zdrowy rozsądek. Ciągle wiele tej waluty u normalnych, zwykłych ludzi, choć patrząc dookoła, można zacząć w to wątpić. Ja nie wątpię, że zdrowo myślących jest większość, ale zagonieni przez demokrację w narożnik, przestali się bronić. Dlatego przeczytaj ten post. Są rzeczy, które musisz wiedzieć.

Panuje powszechna opinia, że rok wyborczy jest rokiem cudów. Nie do końca się z tym zgadzam. Obserwuję polską politykę od jakiegoś już czasu i widzę, że każdy rok jest rokiem cudów. Ba, rzadko i miesiąc upływa bez jakiegoś cudu, czasem bardzo konkretnego. Fakt, przed wyborami intensywność rośnie, intensywność ogólna, bo nie tylko o cuda wtedy chodzi, ale też o zwykłe, całkiem przyziemne chamstwo i drobnomieszczaństwo.

Kampania wyborcza (2023)

Nawet nie wiem, czy można mówić tutaj o jakiejkolwiek kampanii. To jest zwyczajne mordobicie. Jedni wyciągają coś na drugich, przepychają się, wyzywają. Jeden chłopczyk pije z wyborcami piwo i rozrzuca na wyborczych spotkaniach banknoty. Do tego fechtuje się na scenie ze swoim adwersarzem z innej partii, używając cytatów ze znanego kiedyś filmu, nie patrząc nawet na to, że cytat w ogóle nie pasuje do sytuacji. Ludzie popychają się na wizji, jakieś kartki sobie wyszarpują, szczekają na siebie. Czołowi politycy partii rządzącej występują w partyjnych spotach reklamowych, szkalują innych, machają tajnymi dokumentami i ogólnie zachowują się tak, jakby dopiero szli po władzę. Zarzucają tym innym, że coś zrobili lub nie, mówią, jak tamci rządzili, zapominając, że to oni rządzili przez ostatnie osiem lat. Wszyscy przerzucają się obietnicami, licytując pod wyborcę, oczywiście oprócz tych, którzy otwarcie mówią, że program wyborczy jest dla idiotów. Do tego wszystkiego pan Andrzej, który sprawuje urząd, pokłócił się o zboże z tym drugim, z tym małym i agresywnym, co to mu wcześniej oddaliśmy wszystkie czołgi, a zboże przecież i tak wcześniej wjechało do Polski i wszyscy na nim zarobili, a potem mama do mnie mówiła, że mąka z marketu, ta, co ją od zawsze kupowała jakaś taka inna, jakaś szara i ciasta nie wychodzą… Afera goni aferę, bo okres przedwyborczy to najlepszy czas, żeby wreszcie zagrać tym, co się przez ostatnie lata na przeciwników nazbierało. Jeśli tak wyglądają nasze elity (czy naprawdę ktoś jeszcze uważa, że mamy w Polsce jakieś elity?), to nie powinno nas dziwić, że tak, a nie inaczej nasz kraj obecnie wygląda.

Zdrowy rozsądek

Tak sobie patrzę na to, co się dzieje. No, ale szczerze. Czy tylko mnie się to nie podoba? To wszystko, co dzieje się wewnętrznie w Polsce i zewnętrznie, że tak powiem: w ujęciu geopolitycznym? Czy ludzie naprawdę chcą drożyzny, zatrutego środowiska, kiepskich produktów w sklepach i chamstwa w urzędach? Kulawej służby zdrowia, słabych emerytur, ogromnych podatków i dziur w drogach, a w telewizji szczekania i tak zwanych celebrytów? Czy chcemy się zbroić, bo tak bardzo boimy się innych? Czy w imię tego jesteśmy w stanie zadłużyć Polskę na kilka pokoleń? A gdy przyjdzie czas, to jak chętnie pójdziemy dać się zabić w imię idei i naszych przyjaciół, wywyższających bandytów, którzy naszych mordowali, a nam co chwila plują w twarz, bo im na to pozwalamy?

Rozmawiałem o tym z żoną. Pytam ją, czego chcą ludzie? Tacy jak my? Bo ja myślę, że ludzie chcą właśnie normalności. Taniej wody i prądu, zrozumiałych podatków. Nawet nie chcą być milionerami. Chcą uczciwie zarobić swoje, mieć na życie, samochód i wakacje. Poza tym chcą mieć święty spokój i czas, który spędzą ze swoimi bliskimi. Tymczasem straszy się ich i prześladuje ze wszystkich stron i oni już nie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi, bo najpierw komuna była, potem upadła i trzydzieści lat minęło, a my wszyscy dalej w ciężkiej dupie.

To gdzie są ci wszyscy ludzie? Ci zdrowo i logicznie myślący? Kryją się po domach i psioczą na polityków, zbierając się przy stołach na imieninowej wódce? Bo w mediach ich nie ma. Można by odnieść wrażenie, patrząc na polską scenę polityczną, że takich wcale nie ma, że istnieją tylko ci, którzy są za albo i przeciw.

Musisz to wiedzieć

Musisz to wiedzieć” to kanał na YouTube. Nie pamiętam, jak ich znalazłem. Teraz wydaje mi się, że słuchałem jakiegoś nagrania z Katarzyną Szewczyk. Najprawdopodobniej u Grzegorza Kusza na kanale “Agent specjalny” i potem YouTube podsunął mi filmik z kanału “Musisz to wiedzieć”. Tak zacząłem. I zostałem na trochę. Bo usłyszałem kogoś, kto mówi z sensem.

Punktem centralnym jest Maciej Maciak. Włocławianin i dziennikarz z krwi i kości, taki, który zna swój fach i jest mocno zakorzeniony w lokalnej rzeczywistości (nie buja w obłokach, czyli w publicznej telewizji i wysokonakładowych periodykach). Ma dużą wiedzę i potrafi się wysłowić, co w mediach jest poniekąd rzadkością. Ma też charyzmę i pewnie dlatego program zdobywa coraz więcej zwolenników, choć tak naprawdę ważne są prezentowane tam treści. Jakie to treści? Ano, niepopularne, bo sprzeczne z oficjalną narracją. Cała rzecz zaczęła się zresztą właśnie od tego, że ktoś postanowił powiedzieć “dość” i zacząć tłumaczyć ludziom, że świat ma jednak jakieś kolory i odcienie. “Musisz to wiedzieć” to zderzenie wyimaginowanych newsów prezentowanych w oficjalnych mediach z rzeczywistością. Bo Maciej Maciak robi za nas to, na co prawie nikt nie ma czasu: codzienną prasówkę. Potem prezentuje to, co znalazł, a trzeba przyznać, że szukając zatacza spore koła, zamiast wygodnie koncentrować się na popularnych w Polsce portalach. I komentuje. Szczerze powiem, że ludzie upasieni na Interii mogą poczuć, że oto drży pod nimi ziemia, mogą chcieć zatkać uszka dłońmi i zacząć cicho nucić. Okazuje się bowiem, że rzeczywistość publikowana w mediach europejskich oraz za oceanem jest często dość odmienna od tej, którą się u nas oficjalnie dopuszcza. Co ciekawsze, to z zagranicznych mediów często można dowiedzieć się tego, co się u nas dzieje, a inaczej byśmy się tego niestety nie dowiedzieli. Choćby dlatego warto posłuchać “Musisz to wiedzieć”. Żeby się dowiedzieć, bo mądrzy ludzie tego właśnie przecież chcą, prawda? Widzieć różne ujęcia tego samego tematu. Analizować sytuację pod różnymi kątami, zamiast ślepo wierzyć we wszystko to, co wywrzaskuje oficjalnie akredytowana tuba. Mając wiele źródeł, można sobie wyrobić opinię. Gdy jest tylko jedno, łatwo zostać zapętlonym.

Ruch Dobrobytu i Pokoju

Ta idea pewnie dojrzewała w głowie pana Macieja przez dłuższy czas, bo gdy już się pojawiła, wszystko było dokładnie opracowane. Ruch Dobrobytu i Pokoju (DiP) to pierwsza prawdziwie oddolna inicjatywa. Ruch społeczny, prawdziwie bezpartyjny i prawdziwie antysystemowy. Skupia on normalnych ludzi, którzy myślą trzeźwo i którym nie do końca podoba się oficjalnie otaczająca ich rzeczywistość. Ludzi, którzy mają takie dziwne marzenie: żeby wreszcie było normalnie.

Wszystko kręci się wokół kilku prostych zasad, bo w gruncie rzeczy wszyscy przecież chcemy tego samego: kraju, w którym panują dobrobyt i pokój. Dobrobyt, bo któż nie chce spokojnie pracować i godnie zarabiać? W kraju, w którym wszystko do nas należy i za który bierzemy pełną odpowiedzialność, zarówno za teraźniejszość, jak i za przyszłość naszych dzieci i wnuków? W kraju, w którym jesteśmy gospodarzami i nikt nas nie okrada, nie wykupuje i nie mówi nam, co mamy robić. Bo dobrobyt sprawia, że rośniemy, że stajemy się silni. Dzięki temu wszyscy nas lubią (przede wszystkim wszyscy nasi sąsiedzi, bo jednym z priorytetów są dobrosąsiedzkie stosunki ze wszystkimi dookoła) i chcą robić z nami interesy, bo też się przez to bogacą. Jesteśmy coraz więksi, bardziej wpływowi, eksportujemy naszą myśl i naszą kulturę. I nie musimy się zbroić, zadłużać na te wszystkie czołgi i samoloty, bo nikt nie chce z nami walczyć, nikt nie myśli nas napadać. Bo dobrobyt rodzi pokój, a pokój rodzi dobrobyt. I nikt już nie musi za nikogo ginąć ani nabijać innym kabzy, bo przecież ludzie nie chcą się bić. Chcą żyć godnie i spokojnie. I dostatnio. Bo umownym hasłem Ruchu Dobrobytu i Pokoju jest “Willa z basenem dla każdego”. Zostało ono ostatnio podchwycone przez głównonurtowców, choć oni są trochę jak dzieci, które powtarzają, nie rozumiejąc. Hasła nie należy traktować dosłownie, bo nie każdy willi z basenem chce (ja na przykład nie chcę). Chodzi o to (i tu się z DiP-em utożsamiam, bo wcześniej też już o tym pisałem), że nasi politycy nie rozumieją swojej funkcji. Oni nie są po to, aby nami rządzić, tylko zarządzać krajem w naszym imieniu. To hasło w gruncie rzeczy brzmi (cytuję Macieja Maciaka): “ja chcę willi z basenem, a wy macie tak rządzić, żeby mnie było na to stać”. I tyle. To takie proste. Żadnych wygłupów. Żadnego zaufania do skorumpowanych, żadnej “drugiej szansy” dla tych, którzy spalili pierwszą, żadnych trzydziestu lat w polityce, afer, łapówek, okradania, wsadzania kolesi na stanowiska i kombinowania, żadnych świętych krów w polityce, bo oni są tacy jak my i w kraju prawa nikt nie stoi ponad innymi. I to właśnie dlatego, że znakomita większość chce normalności, a nie możemy jej dostać (zmanipulowani i ogłupieni), cały czas kręcimy się wokół własnego ogona.

15 października 2023

W tych wyborach Ruch Dobrobytu i Pokoju wystartuje w niektórych okręgach z listy numer 9 jako Komitet Wyborczy Wyborców Ruchu Dobrobytu i Pokoju. Mimo sporego wysiłku członków i sympatyków nie udało się zebrać podpisów w wymaganej liczbie okręgów i wystartować jako komitet ogólnokrajowy. Chciałbym powiedzieć, że wystąpiły obiektywne trudności, ale w gruncie rzeczy nie było w tym nic obiektywnego i nie będę się w to teraz zagłębiał, bo włos się na głowie jeży, w jakim sprawiedliwym państwie prawa żyjemy.

Powtórzę raz jeszcze, że nikt mi za ten post nie zapłacił. Piszę to wszystko, bo chcę. Piszę te słowa, bo widzę to, co się dookoła mnie dzieje i martwi mnie, że po tych wyborach dopiero się za nas wezmą. I wtedy znowu zbiorowo zapłaczemy.

Szczerze zapraszam do zapoznania się z Ruchem Dobrobytu i Pokoju i posłuchania programu “Musisz to wiedzieć”. Tylko po to, żeby wiedzieć. Dlatego, że przecież na tym polega demokracja: żeby wszyscy mogli być wysłuchani. A nuż, powiedzą coś mądrego? Czasem warto dać szansę nowym, skoro ci starzy spieprzyli ostatnie trzydzieści lat. Każdy i tak zagłosuje na tego, kogo “najbardziej uważa”, ale fajnie jest mieć jakiś wybór. Inaczej znowu będziemy marudzić, że przecież i tak “nie ma u nas na kogo głosować”. Będziemy narzekać na to, że w demokratycznym świecie równych zwierząt świnie znowu są równiejsze, patrzeć na te same ryje i słuchać tego samego pochrząkiwania. A potem nasze dzieci, nasze wnuki i tak dalej i dalej i dalej.

PS. Wykorzystałem oryginalne zdjęcie z programu “Musisz to wiedzieć”. Nie miałem do tego prawa i nie zapytałem, ale mam nadzieję, że się nie obrażą, bo i nie ma o co. Jeśli jednak kogoś to ruszy, to proszę mnie nie skarżyć, tylko przyjść i powiedzieć. Nie chcę mieć zaocznego postępowania i wyroku w sprawie, której nawet nie przyzna się w sądzie numeru, za to wyznaczy się do jej rozpatrzenia całkowicie neutralnego sędziego. Post zatytułowałem “Musicie to wiedzieć”. Jest to wyraźne nawiązanie do tytułu programu Macieja Maciaka i to wystarczy. Początkowo miałem zatytułować post bezpośrednio, ale zrezygnowałem. Nie przez to, aby nie być posądzonym o stronniczość, w sumie treść i tak jest mocno stronnicza. Chodziło mi raczej o to, żeby ktoś nie pomyślał, że próbuję w ten sposób tanio się wywindować w wynikach wyszukiwania. Pozdrawiam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponure perspektywy

Dawno nie pisałem. Przepraszam, ale jakoś sporo rzeczy się zebrało. Mam nawet nowy tekst (o kocie), ale na chwilę go zawieszam, żeby zapromować coś innego, bo czasami warto. Zapraszam na dość świeży materiał z Katarzyną Szewczyk. Katarzyna Szewczyk jest znana z YouTube, oficjalnie jest absolwentką ekonomii i doradcą inwestycyjnym. Nieoficjalnie to osoba obserwująca świat, która nie boi się mówić o trudnych sprawach i wcale nie robi tego po to, żeby kogoś przestraszyć. Raczej po to, żeby otworzyć ludziom oczy. Oczywiście wielu jest (i będzie) takich, którzy uważają ją za szurniętą. I ona doskonale o tym wie. Trudno jest głosić tego typu rzeczy (różne teorie teoretycznie spiskowe) bez narażania się na przyklejenie łatki foliarza i kretyna. Problem jest niestety taki, że ludzie sami nie bardzo już chcą myśleć. Szkoda im na to czasu, podczas gdy nie szkoda im go na smarowanie paluchem po ekranie telefonu. Teorie spiskowe Jeśli o mnie chodzi, to mam do teorii spiskowych podejście delikatne.

Euro 2024: Kto wygra?

Zaczęło się Euro 2024! Wielki festiwal europejskiej piłki. Emocje, piwo i wyraźnie mniejszy ruch na ulicach. Będzie się działo. A raczej już się dzieje, bo w meczu otwarcia Niemcy rozgromili Szkotów. Sprawdzimy więc, kto jest faworytem do wygrania turnieju, co mówią eksperci i sztuczna inteligencja, a także poznajmy szanse reprezentacji Polski. Będzie też trochę o niespodziewanych faworytach i czarnych koniach turnieju, a na koniec o tym, co tak naprawdę oznacza zwycięstwo w Europie anno 2024. Zapraszam. Rozpoczęła się 17 edycja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Niektórzy mówią, że to najbardziej prestiżowy turniej piłkarski na Starym Kontynencie. Inni utrzymują, że to właściwie takie mistrzostwa świata, tylko bez Argentyny i Brazylii i gdyby te dwa kraje do Europy wcielić, to World Cup w ogóle nie byłby potrzebny i w dodatku oglądałoby się ciekawiej. Osobiście tak daleko bym nie szedł, każdy ma prawo wystąpić i przecież fajnie się czasem ogląda, jak egzotyczny słabeusz dostaje od kogo

Przenośne krematoria a stan umysłu

Jakiś czas temu rozmawiałem z kolegą w Anglii. Tak ogólnie mówiliśmy, także o tym, że w czasie II wojny światowej tylko Polacy i Anglicy od początku do końca walczyli z Niemcami, a cała reszta Europy od razu wymiękła. Znajomy uważał, że Polska powinna była być stroną na konferencjach Wielkiej Trójki. Za zasługi. Cóż, pewnie by nas wtedy nie wsadzili na minę i nie sprzedali. Z drugie strony, Stalin i tak by nam nie odpuścił. Nasze narodowe fobie  Rozmowa zeszła na narodowe fobie. Rodowity Anglik wiedział sporo, o dziwo. Nie tylko o tym, co dla Anglii zrobił Dywizjon 303, o którym już się teraz w angielskich szkołach nie uczy, ale też o naszej narodowej niechęci do Niemców i Rosjan. Dlaczego ich tak nie lubicie? Bo walczymy z nimi już od tysiąca lat, wyjaśniłem. Zawsze między jednymi i drugimi, zawsze napadani, Polska od samego początku hartowała się w ogniu ustawicznych wojen. Niemcy zawsze krzywo patrzyli na Słowian, a Ruscy, jak to oni, zawsze za dużo chcieli i krzywo patrzyli na wszy

Głupota nie boli

Dziś część druga czepiania się znanego internetowego portalu, czyli Interii. Będzie się działo. Czytasz albo nie czytasz. Wybór należy do ciebie. Kto jest mądry? Kto jest głupcem? Kto bierze pieniądze za to, żeby z innych zrobić głupców? A kto je dostaje mimo tego, że sam jest głupi? Są zdjęcia, żeby unaocznić i żeby potem nie było, że coś znowu zmyślam. Wszystko jak zwykle podlane tendencyjnym i niewybrednym komentarzem. Czasami człowiek po prostu musi. Zaczynamy. Mięsne ataki.  Tu piękny artykuł o… no właśnie. O niczym. Jego piękno nie polega jednak na miałkości, tylko na samo zaprzeczeniu. Tytuł mówi, że taktyka Rosjan jednak się sprawdza. W dodatku analitycy nie mają co do tego wątpliwości. Później idzie fragment o tym, że przeprowadzane ataki nie przynoszą oczekiwanych przez dowódców rezultatów. A potem jest o tym, że masowość ataków powoduje uzyskiwanie kolejnych taktycznych sukcesów. I bądź tu mądry. Czas na zmiany Zaczyna się grubym tytułem. Ostatnie święta, czas na zakaz – no

I przeszedł rok, moja panno

Koniec grudnia, moja panno, czas to rozliczeń i przemyśleń, czas odpoczynku po świętach, gdy niektórzy dojadają powigilijne potrawy i przysięgają, że długo już nie spojrzą na kiszoną kapustę, bo jak zwykle za dużo jedzenia nagotowali, wiadomo, że oczy by jadły i przed Bożym Narodzeniem nikt się za bardzo nie szczypie, inni zaś szybko zaczynają łykać Ranigast i liczyć kalorie, ale przecież nie ma to i tak wielkiego znaczenia, bo Sylwester za pasem i można sobie swobodnie odpuścić na kilka więcej dni, zanim nieuchronnie nadejdzie moment, w którym ci, którzy zmęczą się bardziej niż inni, skwapliwie złożą noworoczne przyrzeczenia; ja nie dojadam w tym roku za dużo, bo nie ugotowaliśmy zbyt wiele, zresztą szybko przerobiłem postną kapustę na bigos i zamroziłem nadwyżkę, bo odwykłem trochę od takiego jedzenia, a bigosik wyszedł piękny, bo mieliśmy w tym roku gości na święta i, jako że przyjechali samochodem, to nawieźli masę różności, w tym polskie wędliny, kiełbasę dobrą, a potem już tylko