Przejdź do głównej zawartości

I przeszedł rok, moja panno

Koniec grudnia, moja panno, czas to rozliczeń i przemyśleń, czas odpoczynku po świętach, gdy niektórzy dojadają powigilijne potrawy i przysięgają, że długo już nie spojrzą na kiszoną kapustę, bo jak zwykle za dużo jedzenia nagotowali, wiadomo, że oczy by jadły i przed Bożym Narodzeniem nikt się za bardzo nie szczypie, inni zaś szybko zaczynają łykać Ranigast i liczyć kalorie, ale przecież nie ma to i tak wielkiego znaczenia, bo Sylwester za pasem i można sobie swobodnie odpuścić na kilka więcej dni, zanim nieuchronnie nadejdzie moment, w którym ci, którzy zmęczą się bardziej niż inni, skwapliwie złożą noworoczne przyrzeczenia; ja nie dojadam w tym roku za dużo, bo nie ugotowaliśmy zbyt wiele, zresztą szybko przerobiłem postną kapustę na bigos i zamroziłem nadwyżkę, bo odwykłem trochę od takiego jedzenia, a bigosik wyszedł piękny, bo mieliśmy w tym roku gości na święta i, jako że przyjechali samochodem, to nawieźli masę różności, w tym polskie wędliny, kiełbasę dobrą, a potem już tylko mięsa dokupiłem, do tego więcej cebuli, przecier, przyprawy i wyszło przepysznie, ale ja o rodzinie mówić przecież miałem.

Przyjechali, moja panno, dwa dni przed Wigilią, późnym wieczorem, bo zjeżdżając z Mostu Gazela, pojechali w lewo, na Kneza Milosza, choć powinni w lewo, na Kneza Aleksandra, co nie jest takie znowu dziwne, bo w Belgradzie sporo ulic nosi imię tego albo innego kneza, albo kralja, albo Świętego Sawy, co już wprowadza kompletny mętlik, więc oni przejechali przez prawie całe miasto i jak do nas zadzwonili, to okazało się, że stoją koło Hotelu Moskwa; późno poszliśmy tego dnia spać, choć wszyscy byli zmęczeni, oni drogą, a my całym dniem długim, bo to i dzieci miały wtedy ostatni dzień szkoły i zakupy trzeba było ostatnie robić, a poza tym po południu był jeszcze Mikołaj w IKEA i dzieci koniecznie chciały pojechać, oczywiście na wyrost, bo jak tylko go zobaczyły, to miny im zrzedły, a jedna to w ogóle nie chciała do niego podejść, o siadaniu na kolanach nie wspomniawszy, co może i dobrze, bo po co się ma uczyć obcym na kolana włazić; dzieci na gości nie czekały, tylko starszy ich przywitał, a później to wszyscy chcieli napić się wreszcie zimnego piwa i tak nam zeszło jeszcze dłużej, co w sumie nie miało większego znaczenia, bo przecież i tak nigdzie nam się następnego dnia nie spieszyło, tylko lokalnie poszliśmy na spacer.

Święta przeleciały szybko, moja panno, wesoło było i spokojnie, czyli dokładnie tak jak powinno być, nikt się niczym za bardzo nie spinał i nawet karpia mieliśmy, kupionego tutaj, w lokalnym sklepie na Dedinje, trochę inaczej był pokrojony niż u mnie w domu, bo na dzwonka, ale muszę powiedzieć, że był to jeden z lepszych, jakie jadłem, może dlatego, że wyraźnie była to niewielka ryba i w ogóle nie zalatywała mułem, jak się to czasem zdarza i w ogóle smakowała nieźle, choć prawdziwym rybim hitem był usmażony na patelni bez żadnych dodatków morski okoń, poza tym już standardowo leciało, był nawet kompot z suszu, a jak dzieci poszły spać, postawiliśmy pod choinką masę prezentów, więc na drugi dzień się działo i trzeba było szybko iść na dół i otwierać to wszystko jeszcze w piżamach i z włosami na sztorc; było jeszcze zwiedzanie Belgradu, kosztowanie lokalnych wynalazków, tak mięsnych, jak i płynnych, bo nie można przyjechać do Serbii i nie spróbować śliwowicy i rakiji, a przecież lokalne piwa też są niezłe, więc rodzina wyjechała zadowolona.

I przeszedł rok, moja panno i następny się zaczyna, bo od tego nie ma ucieczki, choćby nie wiadomo, jak się bronić i znowu każdy stoi i kiwa głową w zadumie, że to niby nic takiego, bo to tylko jeden dzień różnicy przecież, ale już od razu czujemy się o rok starsi i nie wiemy przecież, co nam ten kolejny rok przyniesie i każdy zawsze ma nadzieję, że będzie on lepszy od poprzedniego, bo inaczej przecież nie miałoby żadnego sensu patrzenie w przyszłość, więc każdy zaciska palce, choć śpiewa przecież bard, że nadzieja jest matką głupich i swoich dzieci nie lubi.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

Oby nam się dzieci samolotów nie czepiały. Oby się wojny skończyły i oby nikt więcej nie umierał i nie cierpiał. Mam nadzieję, że wszyscy zamknęli oczy minutę przed północą i otworzyli je minutę później jako inni, lepsi ludzie, którzy odtąd będą widzieć trochę dalej, niż koniec własnego nosa. Świat zawsze będzie tylko taki, jakim sami go tworzymy.

Życzmy sobie, aby żyć w pięknym świecie i mieć dobre, spokojne życie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Odzależnienie

Pamiętam, te czasy, gdy zakładałem sobie pierwsze konto mailowe. Dawno temu to było, gdy internet był już poniekąd powszechny, ale ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli, jak i po co z niego korzystać. Tak samo było z pocztą elektroniczną. Wszyscy zakładali konta, ale nikt do nikogo maili nie pisał. Świat dopiero zaczynał się zmieniać. Ludzie mieli telefony Nokia, cierpliwie stukali do siebie esemesy i grali w węża. Od samego początku byłem „człowiekiem Interii”. Oprócz tego były jeszcze dwa główne portale: WP i Onet. Teraz jest ich cała masa, wszystko i wszyscy mają swoje strony, ale jeśli chodzi o internetowe miejsca typu „1001 drobiazgów”, ciągle, już od tylu lat, najbardziej liczą się te same trzy. Lubiłem Interię. Tam miałem konto, tam czytałem wiadomości „z kraju i ze świata”. Zawsze wydawała mi się lepsza od innych, choć to kwestia gustu, sensowniej ułożona i bardziej przejrzysta, z lepszą, czytelniejszą strukturą. Nawet teraz tak jest. Wszystko ma tam swoje miejsce, podczas gdy ...

Podróż w czasoprzestrzeni

Kilkakrotnie już, pisząc o Serbii, wspominałem, że jest to kraj pełen swoistych dziwactw. Niby nic, bo każdy kraj i każdy naród ma swoją specyfikę, która często jest mniej lub bardziej dziwaczna dla innych. Jest rzeczą całkowicie naturalną, że patrzymy na innych przez pryzmat stereotypów, uprzedzeń i własnego, lepszego od innych (bo podszytego narodowym poczuciem wyższości) światopoglądu. Te rzeczy z czasem tonują się i pozwalają spojrzeć na świat bardziej obiektywnie, na co wpływ ma wiele czynników, między innymi podróże, które podobno kształcą, choć przecież wiadomo, że kształcą tylko inteligentnych, bo głupim i tak nic i nigdy nie pomoże. Serbia ma swoje dziwactwa Niektóre mniej, niektóre bardziej odjechane. Serbowie, co ciekawe, patrzą na swój kraj dość bezkrytycznie. Oczywiście widzą biedę, korupcję, sprzedajnych polityków, są świadomi wszędobylskiego nepotyzmu i pewnej kastowości. Jednocześnie są dumni ze swojego kraju i z tego, kim są. Tam, gdzie inni widzą szarą biedę, śmieci i...

Radość nieszczególna

Mamy oto środek czerwca. Piękny to czas, pod wieloma względami, choć pod innymi jest to czas typu „na dwoje babka wróżyła”. Jedni się szczerze cieszą, inni cieszą się nieszczególnie. Gdy byłem młody, uwielbiałem środek czerwca. Ten powiew radości, gdy nie jest ważne, jakie będą oceny na świadectwie, nie jest ważne, ile starzy będą o nie sapać, bo wakacje za pasem. A wakacje, wiadomo, szał i luzik. Teraz, gdy jestem dużo starszy, wiem, że moje dzieci tak samo do tego podchodzą, bo cały czas pytają, ile jeszcze do końca szkoły. Ja, jako rodzic, truchleję. Dla mnie wakacje to taki mały, osobisty koszmar, gdy mam całą trójkę na łbie od rana do wieczora, bo przecież wiadomo, że jedyną radością z posiadania dzieci są te krótkie momenty, kiedy są w szkole. Gdy są w domu, wszystko idzie inaczej. Kiesyś to się działo! Gdy wybrzmi ostatni dzwonek, człowiek był wolny. Wszyscy stawaliśmy się wtedy wolnymi ludźmi, teoretycznie uwolnionymi od okowów, choć w praktyce wielu z nas musiało wtedy jeździć...

Kołem się toczyć

Minuta po północy, 1 czerwca 2025. Dziś druga tura wyborów prezydenckich. Oczywiście jeszcze nie znam jej wyników. Wy, którzy czytacie ten tekst później, wszystko już wiecie. Ja, w tym momencie, wiem tylko jedno: zaskoczenia żadnego nie było, nie ma i nie będzie. Udowodniły to wyniki pierwszej tury. Mówiąc krótko: Polacy sami wybrali i sami za to zapłacą. Historia kołem się toczy i to koło bezlitośnie miażdży. Szkoda, że za głupotę rodziców zapłacą nie tylko ich dzieci, ale jeszcze prawnuki owych dzieci. Potencjalnych, bo demografia kuleje i może być, że niedługo nie będzie komu płacić. Tak czy inaczej, panuje tak zwana cisza wyborcza i z tej okazji warto porozmawiać o czymś zupełnie innym. Jako że jest pierwszy czerwca, czyli Międzynarodowy Dzień Dziecka, proponuję porozmawiać o dzieciach. Historia się zaczyna Zaczyna się tak: kupiłem synkowi kosz (taki do koszykówki) na urodziny. Co prawda syn urodził się w sierpniu, ale wyraził chęć otrzymania wcześniejszego prezentu („bo inaczej st...

Piętnasty maja: trzy dni przed Godziną W

Dziś 15 Maja. Dzień, jak każdy inny, bo w gruncie rzeczy wszystkie dni są podobne. Kto, poza tymi, którzy mają dziś urodziny, wie, co zdarzyło się piętnastego maja? Bo przecież coś musiało, prawda? Wynika to z czystej i logicznej matematyki: ludzkość istnieje już długo, a dni w roku jest tylko 365. Siłą rzeczy coś ważnego musiało się wtedy wydarzyć. Chcecie wiedzieć, co? Anne Boleyn Dnia 15 maja Anno Domini 1536 Anne Boleyn, druga żona Henryka VIII została skazana w procesie, w którym zarzucano jej między innymi cudzołóstwo, kazirodztwo z jej bratem Jerzym i zdradę stanu (spisek mający na celu zabicie króla). Matka Elżbiety I i królowa Anglii cztery dni później zostanie ścięta. Jakie to ma dla nas znaczenie? W sumie niewielkie. Jest to jeden z tych licznych przypadków, gdy psychopatyczny kretyn robił to, co mu się podobało w imię swoich własnych, dziwacznych i niezrozumiałych celów. Robił to tylko dlatego, że mógł. A mógł, bo miał władzę, z której korzystał w nie mniejszym stopniu, niż...