Monolog zapomnianego dnia w brudnym świetle listopada. Oficjalnie to tylko kolejny dzień w kalendarzu. Nieoficjalnie — zapomniany lokator czasu, który od lat obserwuje, jak inne daty tańczą na jego ciszy. Nikt nie bije mu braw, ale wszyscy przechodzą przez niego. A on czeka. I pamięta. MONOLOG PIĘTNASTEGO Siedzę w kącie kalendarza jak nieudany lokator, jak plama po kawie, której nikt już nie próbuje zetrzeć. Piętnasty Listopada. Bez bohaterów, bez katastrof, bez nachalnej świętości. Nikt nie celebruje mojego istnienia — może poza tym jednym gołębiem, który zdechł pod przystankiem. Nic, tylko stęchłe powietrze, mokra kurtka i ktoś, kto znowu zapomniał wyrzucić śmieci. Pachnę tanim papierosem i cichą rezygnacją. Jedenasty znów urządza karnawał na grobach. Wciąga historię za włosy, pudruje jej kości i każe tańczyć walca w rytm werbli, o które nikt nie prosił. Flagami wachluje trupy, a orkiestra duchów gra hymn na pękniętych żebrach. Dwunasty przeżuwa wspomnienia po spadających gwiazdach j...
All Saints’ Day. Allerheiligen. La Toussaint. Tutti i Santi. Día de Todos los Santos. Mindenszentek napja. Svátek Všech svatých. Svi sveti. Ziua Tuturor Sfinților. Araw ng mga Santo. Czyli: nasze rodzime Wszystkich świętych, tradycyjnie celebrowane pierwszego listopada. Definicja: jest to czas, gdy „chodzimy na groby” (ci bardziej tradycyjni), lub nie (ci bardziej nowocześni) i wspominamy naszych bliskich (lub trochę dalszych), których już między nami nie ma, czyli tych, którzy opuścili już ten łez padół i przenieśli się do lepszego świata (takie jest powszechne mniemanie) i wolni od ziemskich zmartwień pasą się spokojnie na niebiańskich łąkach. W niektórych krajach, tych niepoważnych (według oficjalnej propagandy), jest to poważne, podniosłe święto. W innych karach, tych bardzo poważnych i poważanych, takiego czegoś już praktycznie nie ma. Jest coś w stylu zakładania masek, wycinania dyniek, czy łażenia po domach i żebrania o cukierki. To taka zabawa, nic poważnego, nic zdrożnego, ale...