Przejdź do głównej zawartości

In memoriam: Królowa Elżbieta II

8 wrześnie 2022 świat obiegła wiadomość o śmierci angielskiej królowej. Elżbieta II zakończyła swoje siedemdziesięcioletnie panowanie. Wbew pozorom, była nie tylko królową Brytyjczyków. Kochana i sznowana przez miliony, była czymś więcej.

Jest 13 września 2022. Pięć dni temu Królowa Elżbieta II odeszła spokojnie w zamku Balmoral w Szkocji. Pogrzeb odbędzie się w Londynie, 19 września 2022, prawdopodobnie stając się jednym z wydarzeń stulecia. Elżbieta II panowała dokładnie 70 lat, co czyni ją najdłużej panującym monarchą (nie monarchinią, nie ma takiego słowa) w historii Wielkiej Brytanii. Prawdopodobnie niedługo zostanie uznana, i słusznie, za najbardziej kochanego władcę (nie władczynię, takiego słowa też nie ma) ze wszystkich dotychczas panujących. 


Musiałem coś napisać. Nie dlatego, że wypadało, czy że było trzeba. Nie dlatego, że królowej przysięgałem, co faktycznie czyni ją jedną z dwóch kobiet (drugą jest moja żona), którym cokolowiek w życiu oficjalnie i świadomie przysięgałem. Po prostu dlatego, że chciałem.

Królowa Elżbieta II

Odkąd pamiętam, Królowa była zawsze obecna. Gdy się urodziłem, ona już była. Minęło pięćdziesiąt lat i ona dalej tu była. A teraz jej nie ma.

Gdy byłem młody, nigdy nie traktowałem Elżbiety II jako Królowej. Moją królową wtedy nie była. Była jednak czymś w rodzaju globalnej ikony. Niezbyt ładnie to brzmi, ale tak właśnie było. To bardzo ciekawe zjawisko. Brytyjska królowa nigdy nie była tylko i wyłącznie królową Brytyjczyków, Anglików czy Wspólnoty Narodów (Commonwealth). Była własnością całego świata. Nie wierzycie?

Elżbieta II była zawsze obecna w telewizorze. Obojętnie, czy był to Junost, kolorowy Rubin 314p, czy SANYO, którego z ojcem kupiliśmy w krakowskim Pewexie. Królowa była z nami zawsze. Okres PRL i czasy późniejsze, Dziennik, Wiadomości czy Teleexpres, zawsze podawały informacje o tym, że angielska królowa gdzieś jedzie, czy ktoś przyjeżdża z wizytą do Wielkiej Brytanii. A to Karol coś nabroił, a to William coś powiedział. Niby nic, ale pomyślcie tylko, o ilu takich wydarzeniach media kiedyś regularnie informowały? Niewielu jest polityków na świecie, o których się mówi. Prezydent USA, kanclerz Niemiec, prezydent Francji, premier Włoch, premier Wielkiej Brytanii. Okazyjnie wspomina się innych, których działania dotyczą nas, Polaków. Jest wielu takich, o których nigdy się nie mówi. Dania? Belgia? Argentyna? Wietnam? Czy one nawet mają jakichś polityków? Gdy mówisz “królowa”, cały świat od razu ma na myśli angielską królową, choć przecież jest znacznie więcej koronowanych głów na świecie. Ciekawe, bo gdy mówisz “cesarz”, to wszyscy wiedzą, że chodzi o cesarza Japonii, choć mało kto wie, jak on ma właściwie na imię. Elżbietę II znali wszyscy. Była Królową.

Wydaje mi się, że Polacy lubili Elżbietę II i ogólnie dobrze się zapatrywali na brytyjską monarchię. Zawsze dość przychylnie odnosiliśmy się do Zjednoczonego Królestwa, choć ono nie zawsze dobrze odnosiło się do nas. A może dlatego, że zawsze podświadomie tęskniliśmy za tym samym? Bo w Anglii monarcha to spoiwo dla narodowej tożsamości. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Dwór królewski jest częścią angielskiej tradycji. Daje ludziom siłę i poczucie dumy. A z czego my, Polacy, jesteśmy obecnie dumni? Co nas takiego łączy? Chyba tylko problemy energetyczne i ogólna niechęć do sprawujących władzę. Już nawet Kościół jest u nas na kolanach.

Pamiętam śmierć księżnej Diany. Rok 1997, sierpień. Byłem wtedy w akademiku na Kickiego, w Warszawie. Ludzie byli naprawdę poruszeni tym, co się stało. Diana nie była nasza, nie była też królową. W zasadzie właśnie zaczęła być tym, kim chciała być zawsze. Nikim. Mimo to ludzie ją lubili i szanowali. Płakali gdy zginęła.

Śmierć Elżbiety II poruszyła wielu. Spodziewaliśmy się tego, bo Królowa swoje lata miała. Ja zawsze powtarzałem, że królowa urodziła się w tym samym roku, co moja kochana babcia Stasia. Szły razem przez życie, łeb w łeb, jak konie w Ascot. Moja babcia zmarła 16 paździenika 2021. Tak sobie po cichu planowałem, żeby przyjechać do domu z moimi dziećmi na Boże Narodzenie i spędzić je razem. Jeszcze z babcią, bo to mogłyby być przecież nasze ostatnie święta. Nie zdążyłem. Niestety. Elżbieta II przeżyła babcię Stasię o prawie rok. Też nie każdy z rodziny zdążył się z nią pożegnać. Ot, takie życie.

Pluć, niestety, też każdemu wolno

Nie każdy lubił Elżbietę II. Przymusu nie było. Wszyscy jesteśmy ludźmi, choć niektórym do homo sapiens dalej, niż innym. Oto czytam sobie w internecie. Niejaka Uju Anya, profesor (po polsku: wykładowca, bo stopnia profesora nie ma) i w dodatku na uniwersytecie w USA (odkąd zapoznałem się z jakością edukacji w Anglii, patrzę z przymrużeniem oka na różnej maści naukowców z różnych uniwersytetów, szczególnie zachodnich) na swoim Twitterze zamieściła wpis o śmierci królowej. Napisała: “Słyszałam, że główny monarcha ludobójczego imperium złodziei i gwałcicieli w końcu umiera. Niech jej ból będzie nieznośny”. Taka to pani profesor. Z kuźni umysłów, Carnegie Mellon University. Cokolwiek by to nie było.

Pani Uju, czy Anya, nie wiem, które to nazwisko, to aktywistka, feministka i antyrasistka. W dwóch dosadnych zdaniach pokazała, kim naprawdę jest. Obraża nie tylko cały naród angielski, ale i połowę świata. Ma nadzieję, że ktoś umierając bardzo się męczył. Takie bardzo ludzkie podejście, typowe dla wykształconego humanisty. Ciekawi mnie, czy życzyła podobnie takim osobnikom jak Pol Pot czy Kim Dzong Il? Czy też nienawidzi Elżbiety II tylko dlatego, że Anglicy to naród złodziei, gwałcicieli i ludobójców jako całość? Jakoś tak wydaje mi się, że pani profesor nie życzyła aż tak źle znacznie bliższym jej kulturowo i cywilizacyjnie osobnikom w rodzaju Bokassy, Mobutu, Mugabe czy Idi Amina. Papier jest cierpliwy, choć jak się okazuje, internet jest cierpliwszy. Takie plucie nienawiścią powinno w zasadzie być karane, ale jak już powiedziałem, niektórym do homo sapiens dalej niż innym. To się, proszę pani profesor, nazywa rasowa nienawiść. Takie trudne trochę, ale polecam w słownikach pogrzebać. Szczerze, to nawet się nie zdenerwowałem. Trochę mi tylko przykro, że muszę oddychać tym samym powietrzem co niektórzy. Ot, takie życie.

Angielska królowa była światową ikoną

Jako monarcha, oddała swoje życie w służbie narodowi. Oglądam na BBC te wszystkie wywiady. Wielu ludzi właśnie to mówi. Że służyła. O współczenych politykach tak się już nie mówi. Teraz już nie ma prawdziwych mężów stanu. Mówi się, że kłamią, kradną, biorą łapówki. Nikt nie mówi, że dedykowali swoje życie służbie innym.

Elżbieta II była na świecie od zawsze. Mało już ludzi pamięta jej ojca. Bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę, nie tylko dla koronowanych głów, ale właśnie dla mężów (nie mężyń!) stanu. Czy Karol jej dorówna? Cóż, ma już swoje lata. Jeśli Królowa grała pełny mecz, to jej syn wchodzi niestety tylko w doliczonym czasie gry. Już słyszałem, jak ktoś mówi, że w niełatwych czasach przyjdzie mu panować. Naprawdę? A Królowa panowała w łatwych czasach? Wojna, powojenny tumult, zimna wojna, przemiany ustrojowe i społeczne, rewolucja kulturowa, cała ta nieszczęsna wielokulturowość i powolna degradacja UK, które już nie są tym krajem, którym były kiedyś. Tym, który przewodził narodom i wygrywał wojny.

Czas pokaże, czego dokona król Karol III.
Niejeden kretyn na niego napluje. Powie, że był królem narodu gwałcicieli, czy coś podobnie mądrego. Czas pokaże. Nie przejmumy się tym. Wbrew życzeniom nieżyczliwych, Królowa zasnęła w spokoju. Właśnie zasnęła, a nie odeszła. Będzie jeszcze długo obecna, tak samo jak żywe będzie to, co po sobie zostawiła.

God Bless the Queen. Thank You for Everything.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wypoczyn

Wróciliśmy z wakacji. Jak wspominałem wcześniej, w tym roku gościł nas Sopot, czyli niekwestionowana perła Bałtyku. Fajne były wakacje. Trzy tygodnie zleciały bardzo szybko. Nawet nie trzy, bo przecież droga sporo zajmuje. Obliczyłem, że w obie strony siedziałem za kółkiem w sumie 48 godzin. Dużo, ale mimo wszystko było warto. Podróż samochodem z Belgradu do Sopotu, nawet z jednym noclegiem po drodze, to wyczyn. W dodatku z jakichś dziwnych powodów zajmuje o wiele dłużej, niż pokazuje Google Maps. W ogóle, według mnie, wakacje, jeśli jedzie się na nie z małymi dziećmi, to dla rodziców trochę koszmar. Zorganizuj wszystko, spakuj, upchaj w samochodzie, a potem jedź dwanaście godzin, gdy z tylnego siedzenia słyszysz tylko wrzaski, kłótnie i narzekanie, że tyle to trwa, bo małe nie patrzą na to, że jadą jako pasażerowie i tylko czekają, aż zatrzymasz się po drodze w McDonaldzie. Dalej jest tak samo. Wypakuj, ułóż w szafach i biegaj, dbaj, organizuj i płać za każdą fanaberię, zmieniaj im ga...

Odzależnienie

Pamiętam, te czasy, gdy zakładałem sobie pierwsze konto mailowe. Dawno temu to było, gdy internet był już poniekąd powszechny, ale ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli, jak i po co z niego korzystać. Tak samo było z pocztą elektroniczną. Wszyscy zakładali konta, ale nikt do nikogo maili nie pisał. Świat dopiero zaczynał się zmieniać. Ludzie mieli telefony Nokia, cierpliwie stukali do siebie esemesy i grali w węża. Od samego początku byłem „człowiekiem Interii”. Oprócz tego były jeszcze dwa główne portale: WP i Onet. Teraz jest ich cała masa, wszystko i wszyscy mają swoje strony, ale jeśli chodzi o internetowe miejsca typu „1001 drobiazgów”, ciągle, już od tylu lat, najbardziej liczą się te same trzy. Lubiłem Interię. Tam miałem konto, tam czytałem wiadomości „z kraju i ze świata”. Zawsze wydawała mi się lepsza od innych, choć to kwestia gustu, sensowniej ułożona i bardziej przejrzysta, z lepszą, czytelniejszą strukturą. Nawet teraz tak jest. Wszystko ma tam swoje miejsce, podczas gdy ...

Podróż w czasoprzestrzeni

Kilkakrotnie już, pisząc o Serbii, wspominałem, że jest to kraj pełen swoistych dziwactw. Niby nic, bo każdy kraj i każdy naród ma swoją specyfikę, która często jest mniej lub bardziej dziwaczna dla innych. Jest rzeczą całkowicie naturalną, że patrzymy na innych przez pryzmat stereotypów, uprzedzeń i własnego, lepszego od innych (bo podszytego narodowym poczuciem wyższości) światopoglądu. Te rzeczy z czasem tonują się i pozwalają spojrzeć na świat bardziej obiektywnie, na co wpływ ma wiele czynników, między innymi podróże, które podobno kształcą, choć przecież wiadomo, że kształcą tylko inteligentnych, bo głupim i tak nic i nigdy nie pomoże. Serbia ma swoje dziwactwa Niektóre mniej, niektóre bardziej odjechane. Serbowie, co ciekawe, patrzą na swój kraj dość bezkrytycznie. Oczywiście widzą biedę, korupcję, sprzedajnych polityków, są świadomi wszędobylskiego nepotyzmu i pewnej kastowości. Jednocześnie są dumni ze swojego kraju i z tego, kim są. Tam, gdzie inni widzą szarą biedę, śmieci i...

Stado szaleńców

Napiszę dziś coś o wariatach. O niebezpieczeństwach. O głupcach. Napiszę też o zwierzętach, bo to wszystko się jakoś dziwnie łączy. Czemu niby nie porozmawiać o szaleństwie? Czemu nie zastanowić się, jak go wyeliminować? Wiecie, jak obecnie wygląda Polska? Mamy 460 posłów i 100 senatorów. To władza tak zwana ustawodawcza. Do tego dochodzi rząd i prezydent, czyli władza wykonawcza. W obecnym rządzie mamy ponad 100 ministrów i wiceministrów, do tego dochodzą jacyś dyrektorzy. Celowo nie wspominam reszty partyjniaków i administracji niższego szczebla, bo ci akurat niewiele mogą; są tylko po to, żeby wykonywać i wdrażać. Dlaczego o tym mówię? Bo to wszystko mniej niż tysiąc ludzi. W kraju, który liczy ponad trzydzieści siedem milionów. Załóżmy, że to mniej więcej trzy tysięczne procenta, mniej więcej. Niewiele, prawda? Mówi się też, że w Polsce jest około 200 tys. członków różnych partii politycznych. To mniej więcej pół procenta całości. Też jakoś tak mało. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, ...

Radość nieszczególna

Mamy oto środek czerwca. Piękny to czas, pod wieloma względami, choć pod innymi jest to czas typu „na dwoje babka wróżyła”. Jedni się szczerze cieszą, inni cieszą się nieszczególnie. Gdy byłem młody, uwielbiałem środek czerwca. Ten powiew radości, gdy nie jest ważne, jakie będą oceny na świadectwie, nie jest ważne, ile starzy będą o nie sapać, bo wakacje za pasem. A wakacje, wiadomo, szał i luzik. Teraz, gdy jestem dużo starszy, wiem, że moje dzieci tak samo do tego podchodzą, bo cały czas pytają, ile jeszcze do końca szkoły. Ja, jako rodzic, truchleję. Dla mnie wakacje to taki mały, osobisty koszmar, gdy mam całą trójkę na łbie od rana do wieczora, bo przecież wiadomo, że jedyną radością z posiadania dzieci są te krótkie momenty, kiedy są w szkole. Gdy są w domu, wszystko idzie inaczej. Kiesyś to się działo! Gdy wybrzmi ostatni dzwonek, człowiek był wolny. Wszyscy stawaliśmy się wtedy wolnymi ludźmi, teoretycznie uwolnionymi od okowów, choć w praktyce wielu z nas musiało wtedy jeździć...